Prawo do godnej śmierci daje hospicjum

Dla wszystkich byłoby chyba lepiej, gdyby politycy więcej uwagi i wysiłku poświęcili tworzeniu warunków do godneg o życia w chorobie i starości niż myśleniu o skracaniu tego życia – podkreśla rzecznik praw obywatelskich w rozmowie z Agnieszką Niewińską

Publikacja: 24.01.2013 18:55

Irena Lipowicz

Irena Lipowicz

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Jerzy Owsiak wypowiedział się na temat eutanazji i lawina ruszyła. Ruch Palikota składa projekty ustaw w tej sprawie, a jego lider występuje na konferencjach.

Jerzy Owsiak zdementował tę wypowiedź. Niezwłocznie zapytałam go o to wprost i powiedział, że został źle zrozumiany i wcale nie jest zwolennikiem eutanazji. Ja jestem bardzo wrażliwa na tym punkcie. Mój sprzeciw wobec eutanazji wypływa nie tylko z centralnego pojęcia godności człowieka zawartego w konstytucji. To również echo powszechnie znanych doświadczeń z okresu II wojny światowej, kiedy masowo poddawano eutanazji dzieci psychicznie chore czy upośledzone. Zajmowałam się tą tematyką zarówno w kuratorium Centrum Spotkań z Młodzieżą w Oświęcimiu, jak i na placówce w Austrii, gdzie zainicjowałam konferencję nt. masowej eutanazji dzieci z niepełnosprawnością w zamku Hartheim.

Warto w ogóle dyskutować o eutanazji?

Do niedawna uważałam, że nie jest to w Polsce temat do dyskusji. Ale zrewidowałam swój pogląd, kiedy zobaczyłam wyniki ostatnich badań przeprowadzonych przez CBOS. Wnika z nich, że 43 proc. ankietowanych wyraża aprobatę dla eutanazji, a przeciwnego zdania jest 41 proc. Nie ulega zatem wątpliwości, że sytuacja jest bardzo poważna i trzeba o niej dyskutować w sensie edukacyjnym, bo – jak sądzę – Polacy mogą mylić eutanazję z „prawem” do rezygnacji z uporczywej terapii czy też przyzwoleniem na śmierć naturalną, jak to określają Amerykanie. Biorąc pod uwagę przeważający w naszym społeczeństwie system wartości, wydaje się niemożliwe, aby przy właściwym zdefiniowaniu tych pojęć eutanazja cieszyła się aż taką aprobatą.

Czy niezrozumienie nie wynika stąd, że czasem trudno wyznaczyć granice między rezygnacją z uporczywej terapii a eutanazją?

To prawda. Z eutanazją mamy do czynienia wtedy, kiedy zaprzestaniemy terapii i podamy środki powodujące śmierć. Jeśli natomiast umieranie już się zaczęło, trwa agonia, a chce się ją sztucznie przedłużyć, wtedy mówi się o uporczywej terapii. Z wymuszaniem tak rozumianej uporczywej terapii nie zgadzał się nawet Jan Paweł II.

Zwolennicy eutanazji podkreślają, że jest ona prawem do godnej śmierci.

Nie podzielam tego poglądu. Prawo do godnej śmierci daje hospicjum. Na Górnym Śląsku, z którego pochodzę, już w latach 80. dzięki sercu, poświęceniu i zdolnościom organizacyjnym m.in. Teresy Trzeciak powstało wspaniałe hospicjum. Pracownicy wielu hospicjów nie są zwolennikami eutanazji, a przecież na co dzień stykają się z najtrudniejszą stroną umierania. Co więcej, podkreślają, że ich pacjenci zwykle nie chcą eutanazji. Myślę więc, że człowiek objęty prawidłową opieką hospicyjną raczej nie chce rezygnować z życia, mimo strachu przed bólem, który może się okazać trudny do zniesienia. Chorzy chcą często jeszcze zrealizować jakieś swoje ważne cele. Dla jednych będzie to pojednanie z rodziną, dla innych spotkanie z bliską osobą, modlitwa, przemyślenie pewnych spraw czy powiedzenie komuś ważnych słów.

Ale są przecież tacy, którzy domagają się śmierci, podpisali dokumenty, zwracają się nawet do sądów.

To prawda, bywają i takie sytuacje. Czasem rozmawiam na ten temat z innymi europejskimi rzecznikami. W dyskusji zwraca się uwagę na to, czy człowiek, który chciał umrzeć i podpisał odpowiednie oświadczenie, nie był przypadkiem po prostu w stanie depresji, która jest jedną z pięciu faz umierania. Ale depresję się leczy. Po niej przychodzi lepsza faza, pojednania i pożegnania. Warto przypomnieć sobie hasło z plakatów, które kiedyś zawisły na ulicach naszych miast: „Hospicjum to też życie”.\

Chorzy niekiedy myślą o eutanazji, bo wiedzą, że ich choroba jest ciężarem dla rodziny. Chcą więc jej ulżyć.

Cóż to za słowa: „jestem ciężarem dla rodziny”? Albo: odebrać sobie życie z miłości do swoich bliskich? Mogę tylko powiedzieć: to jest rozdzierająco smutne. I na to w XXI wieku w żadnym systemie moralnym nie powinno być zgody. Mamy prawo tu być do naturalnego końca.

A może chodzi o to, by zaoszczędzić bliskiej osobie cierpienia, a nie uwolnić się od kłopotu?

Takie zachowanie można porównać z postawą ojca niepełnosprawnego dziecka, który mówi, że jest zbyt wrażliwy, żeby patrzeć na jego cierpienie, więc je opuszcza. Rodzi się pytanie: czy matka ma mniejszą wrażliwość, bo z dzieckiem zostaje i się nim opiekuje? Warto ponadto zauważyć, że lekarze zajmujący się chorymi w stanie terminalnym podkreślają, iż postęp w środkach przeciwbólowych jest olbrzymi, możliwości zaopiekowania się osobą w takim stadium są dziś dużo większe niż kiedyś. Musimy tylko zapewnić w Polsce lepsze leczenie bólu.

Zamiast eutanazji lepsza jakość umierania?

Kiedy urodzi się dziecko, to pytamy często, ile miało punktów w skali Apgar. Podobnie mierzy się dzisiaj jakość umierania. Ocenia się m.in., czy oszczędzamy umierającemu bólu, czy zapewniamy mu komfort psychiczny. Niestety, na pogrzebie nikt nie zapyta, ile zmarła osoba miała punktów Apgar przy umieraniu. Mało kto bowiem wie, że taki wskaźnik się wylicza. Jesteśmy pod tym względem trochę zapóźnieni, jakbyśmy się w pewnym momencie zamknęli na problemy starości i śmierci.

Może akceptacja dla eutanazji, jaką pokazało niedawne badanie CBOS, to także wynik tego, że trudno u nas o pomoc dla osób opiekujących się schorowanymi rodzicami i dziadkami. Brakuje dziennych domów opieki, taniej pomocy pielęgniarskiej...

Braki w naszej infrastrukturze dotyczącej opieki nad chorymi i umierającymi ludźmi są ogromne, żeby nie powiedzieć – katastrofalne. I rzeczywiście życie niejednej rodziny może się stać koszmarem do tego stopnia, że chodzi jej po głowie myśl o eutanazji. Mogą czuć się wtedy okropnie wobec ojca czy matki. Nie każdego stać na heroizm i poświęcenie. Dlatego czas najwyższy, abyśmy w Polsce podjęli działania na rzecz spójności społecznej, zadbali o najsłabszych, a kto bardziej potrzebuje naszej troski niż umierający? Jesteśmy jednym z najpracowitszych narodów, szczególnie przez ostatnie 20 lat pracowaliśmy jak szaleni, mamy niezłe rezultaty, pomyślmy więc, jak się nimi sprawiedliwiej i mądrzej podzielić.

Tymczasem zamiast wsparcia dla opiekunów osób schorowanych politycy proponują eutanazję.

Rzeczywiście dla wszystkich byłoby chyba lepiej, gdyby politycy więcej uwagi i wysiłku poświęcili tworzeniu warunków do godnego życia w chorobie i starości niż myśleniu o skracaniu tego życia.

Sprzeciwia się pani eutanazji. Może więc lepszym rozwiązaniem jest tak zwany testament życia, który proponuje Ruch Palikota?

Nie podoba mi się nazwa. Lepiej mówić o dyspozycji, oświadczeniu dotyczącym uporczywej terapii albo oświadczeniu woli. Wtedy wiadomo, o co chodzi, a określenie „testament życia” jest dla mnie trochę podejrzane.

Czyli „oświadczeniu woli” już by się pani nie sprzeciwiała?

Nie sprzeciwiam się, ale jestem wobec tej propozycji bardzo ostrożna, biorę pod uwagę ostatnie doświadczenia dotyczące poziomu legislacji w Polsce. To musiałoby być naprawdę perfekcyjnie opracowane. Przede wszystkim powinniśmy zadbać o to, by można było takie oświadczenie w każdej chwili odwołać.

Na wypadek gdyby ktoś się nagle rozmyślił?

Wyobraźmy sobie np. sytuację, że umierająca osoba chce zobaczyć wnuka, który ma się niedługo urodzić, albo przed śmiercią spotkać się z córką, która wraca z zagranicy. Musi mieć możliwość powiedzenia lekarzowi, że mimo podpisania oświadczenia chce jeszcze się poddać uporczywej terapii.

Czy na spotkaniach ombudsmanów z różnych krajów świata nie spotyka się pani ze zdziwieniem kolegów, że w Polsce dotąd nie wprowadzono eutanazji?

Nie odczuwam, żebyśmy byli takim wyjątkiem, chociaż wiadomo, że jest zdecydowana różnica poglądów między nami a np. Holandią. Natomiast nasze podejście do osób najsłabszych w społeczeństwie często budzi zdziwienie rzeczników z krajów azjatyckich czy afrykańskich, w których opieka nad osieroconym dzieckiem, osobą starszą czy umierającą uznawana jest za naturalną sprawę wielkiej rodziny. Oczywiście w praktyce w różnych krajach bywa z tym różnie, ale czasami nawet wobec krajów o wiele biedniejszych niż nasz odczuwam pewne zawstydzenie. Mam nadzieję, że to się zmieni.

Co więc by pani zaproponowała?

Razem z ekspertami przygotowaliśmy rekomendacje dla rządzących w specjalnej publikacji pt. „Strategie działania w starzejącym się społeczeństwie”, gdzie wskazujemy dokładnie, co trzeba zrobić. Potrzebujemy np. dwóch rodzajów dziennych ośrodków dla ludzi chorujących na choroby Alzheimera i Parkinsona. Pierwsze takie centra już powstają. Rodzina mogłaby zostawić tam chorego na osiem godzin. Nie byłoby konfliktu sumienia ani poczucia, że się porzuciło kogoś bliskiego. Te ośrodki zapewniałyby rehabilitację i wszystko to, co jeszcze można dla chorego zrobić. Poza tym dlaczego ubezpieczenia od zupełnej niepełnosprawności nie można odliczyć od podatku? Dlaczego nie ma możliwości wypożyczenia za niewielkie pieniądze specjalnego łóżka rehabilitacyjnego?

Bo to kwestia pieniędzy, a tych – jak twierdzą rządzący – w budżecie ciągle brakuje.

Wobec tego powinniśmy się zastanowić, z czego możemy zrezygnować, żeby zaspokoić tak ważne potrzeby społeczne związane ze starością i umieraniem. Są dobre przykłady. W Stargardzie Szczecińskim można było postawić blok TBS, w którym są wielopokoleniowe mieszkania na jednym poziomie: jedno dla dziadka i babci, drugie dla dzieci i wnuków, jest tam też alarm na wypadek zachorowania i stołówka. Jeśli w Stargardzie można coś takiego zorganizować, to dlaczego nie w innych miastach? Deweloperzy mają coraz większe problemy ze sprzedażą mieszkań, czy znajdzie się taki, który wyjdzie wz podobną propozycją?

Irena Lipowicz jest prawnikiem i dyplomatą, profesorem Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Posłanka na Sejm w latach 1991–2000. W latach 2000–2004 była ambasadorem RP w Austrii. Od 2010 roku rzecznik praw obywatelskich

Testament życia: nie podtrzymywać życia umierającego na siłę

Grupa prawników i lekarzy przygotowała projekt nowelizacji ustawy o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta.

Przepisy przewidują, że każdy dorosły oraz młody człowiek, który skończył 16 lat, miałby prawo urzędowo oświadczyć, że nie chce być poddawany uporczywej terapii. To tzw. testament życia. Gdy pacjent znajdzie się w stanie terminalnym, lekarz, kierując się wcześniejszym oświadczeniem podopiecznego, mógłby nie podtrzymywać jego życia na siłę.

Chodzi o niepoddawanie nieuleczalnie chorego człowieka zabiegom, które przysparzają mu bólu, czyli np. resuscytacji czy wspomagania oddychania. Jednocześnie nie wykluczałoby to łagodzenia bólu pacjenta, tj. zabiegów pielęgnacyjnych, karmienia i nawadniania.

Zgodnie z projektem każdy człowiek za życia miałby także prawo wyznaczyć pełnomocnika medycznego przed notariuszem. Ten miałby decydować, czy jego mocodawca, będący w stanie nieświadomości, ma być poddawany uporczywej terapii.

 

Jerzy Owsiak wypowiedział się na temat eutanazji i lawina ruszyła. Ruch Palikota składa projekty ustaw w tej sprawie, a jego lider występuje na konferencjach.

Jerzy Owsiak zdementował tę wypowiedź. Niezwłocznie zapytałam go o to wprost i powiedział, że został źle zrozumiany i wcale nie jest zwolennikiem eutanazji. Ja jestem bardzo wrażliwa na tym punkcie. Mój sprzeciw wobec eutanazji wypływa nie tylko z centralnego pojęcia godności człowieka zawartego w konstytucji. To również echo powszechnie znanych doświadczeń z okresu II wojny światowej, kiedy masowo poddawano eutanazji dzieci psychicznie chore czy upośledzone. Zajmowałam się tą tematyką zarówno w kuratorium Centrum Spotkań z Młodzieżą w Oświęcimiu, jak i na placówce w Austrii, gdzie zainicjowałam konferencję nt. masowej eutanazji dzieci z niepełnosprawnością w zamku Hartheim.

Pozostało 92% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości