Reklama

Krytyka Polityczna w obronie narodowców

Publicysta "Krytyki Politycznej" krytykuje wyciek prywatnych danych szefa ONR

Publikacja: 06.09.2013 19:05

Przemysław Holocher z ONR

Przemysław Holocher z ONR

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Ujawnianie prywatnych danych, rozmów, kompromitujących materiałów i innych wrażliwych informacji na temat swoich przeciwników nie jest chwalebną metodą walki politycznej. A w taki właśnie sposób chłopcy i dziewczyny z Antify - za pomocą Wikileaks - uderzyli w obóz narodowców, a szczególnie w przywódcę Obozu Narodowo-Radykalnego Przemysława Holochera. I - mówię to z bólem serca - nie czyni tego chwytu mniej odrażającym to, że zapisy prywatnych rozmów narodowców to czasami czyste komediowe złoto ("Marian go powinien jebnąć, ale takie czasy, że trzeba debaty toczyć"... "Niech Cię Adolf błogosławi... Adolf Dymsza oczywiście").

Dlatego cieszy, że nawet najzagorzalsi cywilizowani przeciwnicy (Antify do nich raczej nie sposób zaliczyć) narodowców potępiają te metody. W komentarzu odredakcyjnym "Dziennika Opinii" KP czytamy:

Aprobujemy metody whistleblowerów jako sposób na walkę z rządami i międzynarodowymi organizacjami gwałcącymi prawa, w imię których zostały powołane. I słusznie. Jednak nierówne starcie z NSA, a wycieki jako poręczne narzędzie dyskredytowania przeciwników politycznych to dwie różne sprawy.

- pisze Jakub Dymek. I kontynuuje:

Uznanie naruszenia prywatności i publikowania prywatnej korespondencji za pełnoprawny sposób prowadzenia konfliktu politycznego to świadome wejście na ścieżkę brudnej wojny. Wojny, której narzędziem jest poniżenie, a u końca której wcale nie leży ten sam cel, który przyświecał Manningowi: transparentność. Jeśli naprawdę zgadzamy się na publikację zdjęć z kotem i SMS-ów do bliskich w imię ideologicznej walki – to ja zaczynam się bać.

Reklama
Reklama

Najcelniejsza jest jednak puenta:

I najważniejsze: ile znaczą apele o poszanowanie prywatności, pod którymi tak chętnie się podpisujemy, ile znaczą nasze głosy sprzeciwu wobec panoptycznego państwa i ciekawskich korporacji, jeśli prywatność jest dla nas wartością tylko wtedy, gdy mówimy o niej w pierwszej osobie?

Ujawnianie prywatnych danych, rozmów, kompromitujących materiałów i innych wrażliwych informacji na temat swoich przeciwników nie jest chwalebną metodą walki politycznej. A w taki właśnie sposób chłopcy i dziewczyny z Antify - za pomocą Wikileaks - uderzyli w obóz narodowców, a szczególnie w przywódcę Obozu Narodowo-Radykalnego Przemysława Holochera. I - mówię to z bólem serca - nie czyni tego chwytu mniej odrażającym to, że zapisy prywatnych rozmów narodowców to czasami czyste komediowe złoto ("Marian go powinien jebnąć, ale takie czasy, że trzeba debaty toczyć"... "Niech Cię Adolf błogosławi... Adolf Dymsza oczywiście").

Reklama
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Jak Polska w polityce międzynarodowej stała się statystą
Publicystyka
Robert Gwiazdowski: Prezydent czy nieprezydent? Śmiech przez łzy
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Andrzej Duda mógł być polskim Juanem Carlosem
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Ultimatum Trumpa? Putin szybko nie zakończy wojny z Ukrainą
Publicystyka
Dziesięć lat od śmierci Jana Kulczyka. Jego osiągnieć nie powtórzył nikt
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama