PO traci prawe skrzydło. Pokazało to głosowanie nad aborcją

Gdy przed rokiem Sejm głosował nad projektem Solidarnej Polski, zakazującym eugenicznej aborcji, za skierowaniem go do komisji opowiedziało się 40 posłów PO. Dziś, w sprawie projektu o identycznej treści, zachowało się tak tylko 12 z nich. To pokazuje, jak po odejściu Jarosława Gowina słabnie frakcja konserwatystów w PO.

Publikacja: 27.09.2013 15:41

PO traci prawe skrzydło. Pokazało to głosowanie nad aborcją

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz Rafał Guz

– Odejście byłego ministra niewiele zmieni – tłumaczył jeszcze niedawno „Rz" jeden z członków frakcji. Wyjaśniał, że z byłym ministrem odeszło tylko dwóch posłów, a frakcja wciąż liczy około 40 osób. W dodatku choć Gowina przedstawiano w mediach jako lidera grupy, w gronie konserwatystów opinie na jego temat były podzielone. – Część frakcji chciała jego wypchnięcia, bo obawiała się, że gra na siebie, a nie na PO – tłumaczył.

Jednak dzisiejsze głosowanie pokazało, że frakcja konserwatystów praktycznie nie istnieje. Widać to również, porównując liczbę posłów PO, którzy dziś i przed rokiem wstrzymali się od głosu. W ubiegłym roku zrobiło to aż 28, dziś – jedynie pięciu.

Jak dowiedziała się „Rz" szef klubu PO Rafał Grupiński zachęcał dziś rano konserwatystów, by podczas głosowania wyjęli karty z czytników. Niektórzy członkowie frakcji go posłuchali, m.in. Michał Szczerba i Ireneusz Raś, którzy w Sejmie byli obecni, bo brali udział we wcześniejszych głosowaniach. Ogólnie nie zagłosowało 17 posłów. To jednak niemal tylko o pięciu więcej niż przed rokiem.

– Trudno wysuwać jeszcze jakieś generalne wnioski. Jednak można już chyba zaryzykować stwierdzenie, że po odejściu Gowina zapał opadł, a nowy lider frakcji szef resortu sprawiedliwości Marek Biernacki pełni wyłącznie funkcje techniczne – mówi w rozmowie z „Rz" jeden z konserwatystów. Dodaje, że choć postać Gowina budziła kontrowersje, jednoznaczny sposób wykładania przez niego poglądów działał na pozostałych członków frakcji to mobilizująco.

O atmosferze w gronie konserwatystów może świadczyć przebieg czwartkowego spotkania frakcji w Sejmie. Na początku kadencji takie spotkania odbywały się regularnie. Jednak wczorajsze miało miejsce po raz pierwszy od niemal pół roku. Choć Biernacki zorganizował je w pojemnej sali im. Macieja Rataja, przyszło tylko kilka osób.

Byli wśród nich parlamentarzyści, w tym Elżbieta Radziszewska, Jacek Tomczak i Jan Filip Libicki, jednak również osoby znajdujące się już poza głównym nurtem polityki, m.in. były minister sprawiedliwości Andrzej Czuma.

Podczas spotkania pojawiały się głosy, że głosowanie nad aborcją stawia frakcję konserwatystów w trudnym położeniu, bo wyraźnie w tej sprawie opowiedziała się już przed rokiem. Brak woli walki w tej sprawie może zaskakiwać, bo kilka dni wcześniej podczas posiedzenia klubu PO Rafał Grupiński oznajmił, że nie będzie nikomu łamał kręgosłupów. W o wiele mocniejszych słowach do odrzucenia projektu mobilizował posłów Platformy przed rokiem.

Jednak odejście Gowina to nie jedyny powód osłabienia znaczenia frakcji. Wynik ubiegłorocznego głosowania nad aborcją wzbudził wściekłość w Kancelarii Premiera. Tusk miał pretensje do posłów, że dali się rozegrać Solidarnej Polsce. Dwa tygodnie później podczas ponownego głosowania projekt ostatecznie odrzucono. Jednak klub znów podzielił się w styczniowym głosowaniu nad projektami ustaw o związkach partnerskich.

Od tego czasu Tusk zrobił wiele, by zakopać rowy między zwaśnionymi frakcjami. Zapowiedział konserwatystom, że jeśli „jeśli będą chcieli dalej się spotykać, zaprasza ich do KPRM". Jednocześnie postarał się utemperować frakcję liberalną obyczajowo. Pomysł opracowania nowego projektu ustawy o związkach partnerskich został odłożony ad acta, a podczas czerwcowej konwencji PO Tusk zaapelował do partii, by była jak „jedna pięść".

Powodem prób pogodzenia frakcji są oczywiście obawy, że podziały światopoglądowe mogą spowodować spadek notowań PO. Zdają sobie też z tego sprawę sami konserwatyści.

Porzucenie przez nich spraw światopoglądowych wzmacnia jednak sejmową grupę Jarosława Gowina, który znów może otwarcie mówić o tym, że PO dokonuje zdrady swoich dawnych konserwatywno-liberalnych ideałów. Dziś wraz z Jackiem Żalkiem, Johnem Godsonem i Przemysławem Wiplerem zachował się na sali obrad jednoznacznie. Cała grupa zagłosowała za skierowaniem o projektu zaostrzającego prawo aborcyjne do dalszych prac w Sejmie.

– Odejście byłego ministra niewiele zmieni – tłumaczył jeszcze niedawno „Rz" jeden z członków frakcji. Wyjaśniał, że z byłym ministrem odeszło tylko dwóch posłów, a frakcja wciąż liczy około 40 osób. W dodatku choć Gowina przedstawiano w mediach jako lidera grupy, w gronie konserwatystów opinie na jego temat były podzielone. – Część frakcji chciała jego wypchnięcia, bo obawiała się, że gra na siebie, a nie na PO – tłumaczył.

Pozostało 88% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości