Słaby Piechociński to ból głowy Tuska - analiza Elizy Olczyk

Janusz Piechociński pozostał na czele PSL ?i tak pewnie będzie do końca tej kadencji parlamentu. Co nie znaczy, że partyjni oponenci przestaną go krytykować.

Publikacja: 27.07.2014 22:19

Eliza Olczyk

Eliza Olczyk

Foto: Fotorzepa/Ryszard Waniek

Nie ulega wątpliwości, że ludowcy nie są zadowoleni ze swojego prezesa. Powtarzają, że w partii panuje chaos organizacyjny, a żadna z zapowiedzi Piechocińskiego z kongresu w 2012 roku nie została spełniona – ani wzrost poparcia wśród wyborców do minimum 15 proc., ani poszerzenie bazy społecznej poprzez przesuwanie się Stronnictwa ku centrum, ani lepsze zarządzanie partią, ani przekazanie władzy młodym ludziom po dwóch latach od wyboru prezesa, o czym Piechociński nie wspomina, choć dwa lata jego prezesury upłyną już w listopadzie.

Do listy pustych obietnic doszła kolejna. Szef partii zapowiadał, że po eurowyborach Naczelny Komitet Wykonawczy podda się weryfikacji w głosowaniu nad wotum zaufania. Spodziewano się, że nastąpi ono podczas sobotniego posiedzenia Rady Naczelnej PSL. Ostatecznie do tego nie doszło, ale nie oznacza to, iż delegaci puszczą obietnicę w niepamięć. Po prostu uznali, że nie ma co robić awantury w momencie, gdy szef Klubu PSL Jan Bury znalazł się na celowniku mediów z powodu akcji CBA, a cały rząd ma kłopot wizerunkowy wywołany aferą podsłuchową.

Sam Piechociński, nie poddając się ocenie Rady Naczelnej PSL, pokazał, że czuje się niepewny swojej pozycji, i to przełożyło się na nastroje delegatów. Nie bez powodu prezesa potraktowano lekceważąco, zalecając mu, by powstrzymał się od publicznych opowieści na temat swojej niewinnej pasji, czyli grzybobrania. Waldemarowi Pawlakowi nikt nigdy w partii nie zabraniał publicznego paradowania w mundurze strażaka albo obnoszenia się z tabletem, choć nie wiadomo, w czym to jest lepsze od poszukiwania prawdziwków.

Dlaczego więc ludowcy nie chcą wymienić prezesa na lepszy model? Wygląda na to, że taki przywódca, słaby i krytykowany, w tej chwili najbardziej odpowiada dużym graczom w Stronnictwie. Przy słabym liderze mogą budować swoją pozycję jego potencjalni następcy – Waldemar Pawlak, Marek Sawicki czy Władysław Kosiniak-Kamysz. Mogą kpić z jego słabej pozycji w rządzie, krytykować lidera i jego rozwiązania i za nic nie ponosić odpowiedzialności.

Oczywiście Kosiniak-Kamysz i Sawicki jako członkowie rządu nie będą rozgrywać różnic w koalicji. Ale z Pawlakiem jest inaczej. On może bezlitośnie punktować wszystkie błędy wspólnego gabinetu i w ten sposób umacniać swoją pozycję.

Słaba władza Piechocińskiego utrzyma się zapewne aż do przyszłorocznych wyborów parlamentarnych. Dla premiera Donalda Tuska to dobra i zła wiadomość. Dobra, bo zmiana władzy w koalicyjnym PSL przeniosłaby się na zmiany w rządzie, a jest to ostatnia rzecz, której Tusk w tej chwili potrzebuje. Zła, bo jest oczywiste, że Pawlak, jeżeli zechce, może zachwiać w jednej chwili każdym ustaleniem koalicyjnym, tak jak przed niedawnym głosowaniem nad wotum nieufności dla szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza. Piechociński, działając pod presją wewnątrzpartyjnej opozycji, będzie zaś znacznie mniej przewidywalnym partnerem niż dotychczas.

Oczywiście nie jest powiedziane, że będzie dochodziło do takich sytuacji. Jednak sama świadomość, że są one możliwe i premier będzie musiał gasić pożar wywołany przez honorowego strażaka, nie jest przyjemna dla szefa rządu.

Nie ulega wątpliwości, że ludowcy nie są zadowoleni ze swojego prezesa. Powtarzają, że w partii panuje chaos organizacyjny, a żadna z zapowiedzi Piechocińskiego z kongresu w 2012 roku nie została spełniona – ani wzrost poparcia wśród wyborców do minimum 15 proc., ani poszerzenie bazy społecznej poprzez przesuwanie się Stronnictwa ku centrum, ani lepsze zarządzanie partią, ani przekazanie władzy młodym ludziom po dwóch latach od wyboru prezesa, o czym Piechociński nie wspomina, choć dwa lata jego prezesury upłyną już w listopadzie.

Pozostało 83% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości