Konstanty Radziwiłł. Kompromis polityczny, a nie moralny

Może warto byłoby wprowadzić możliwość, by nie każdy musiał partycypować w finansowaniu państwowego systemu przerywania ciąży – mówi Michałowi Płocińskiemu sekretarz Naczelnej Rady Lekarskiej.

Publikacja: 21.08.2014 02:16

Konstanty Radziwiłł. Kompromis polityczny, a nie moralny

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek jd Jerzy Dudek

Rz: Gdzie leżą granice wolności sumienia?

W naszej konstytucji jest jasno zapisane, że w celu ochrony zdrowia i życia można ograniczyć pewne wolności i prawa. Jednak sytuacja, w której lekarz ma przeprowadzić aborcję wbrew własnemu sumieniu, nie może być określona jako sytuacja wyższej konieczności. Podobnie ma się rzecz z antykoncepcją i in vitro. Dopiero gdy okoliczności wiążą się z bezpośrednim zagrożeniem życia lub ciężkim uszczerbkiem zdrowia pacjenta, można rozważać, czy lekarz ma prawo powoływać się na klauzulę sumienia. Prawdę mówiąc, jest to dość teoretyczna sytuacja. Niestety, ustawa opisuje to bardzo niekonkretnie – odbiera ona prawo do sprzeciwu wykonania świadczenia niezgodnego z sumieniem lekarza nie tylko w sytuacji nagłego zagrożenia zdrowia i życia, lecz także w innych, niezdefiniowanych sytuacjach niecierpiących zwłoki.

W Polsce są tylko wyjątkowe sytuacje, w których dopuszcza się przerywanie ciąży. Wywodzenie z tego prawa do aborcji jest nadużyciem

Co to znaczy?

Prawdę mówiąc, nie wiadomo. Na dodatek według ustawy, lekarz ma obowiązek wskazać realną możliwość wykonania tego świadczenia u innego lekarza lub w innym zakładzie. Jednak przepisy wyższego rzędu mówią, że nikt nie może być zmuszony do działania wbrew swojemu sumieniu. Wskazanie „realnej możliwości", czyli, mówiąc kolokwialnie, załatwienie tego u innego lekarza, jest zmuszaniem do działania wbrew sumieniu.

Dlaczego?

Już samo tylko zaangażowanie się w próbę załatwienia tej sprawy to postawienie się w sytuacji współudziału w dokonaniu aborcji. Wyobraźmy sobie, że rzecz dzieje się w prywatnym gabinecie. Lekarz musi przecież wziąć telefon i obdzwonić swoich kolegów czy szpitale, pytając, kto wykona tę aborcję za niego. Przecież to jest zupełny absurd. Mówiąc o ciąży czy płodzie, nie wiemy dokładnie, o co tu naprawdę chodzi. Postarajmy się spojrzeć na to oczami człowieka, dla którego przerwanie ciąży jest po prostu zabiciem dziecka. Nawet jeśli nie wszystkim takie postawienie sprawy może się podobać, to w pluralistycznym społeczeństwie wielu lekarzy tak uważa. Co więcej, jest duża grupa ludzi, w tym także lekarzy, którzy nie mają co do tego wątpliwości. Proszę sobie więc wyobrazić, że dostaje pan zlecenie na legalne zabicie człowieka. Pan mówi, że absolutnie się tego nie podejmie, bo nie pozwala panu na to sumienie. Na to ktoś odpowiada, że w takim razie musi pan załatwić innego kata, który to zadanie wykona. Jeśli zabójstwo jest dla pana zbrodnią, to czy załatwienie innego kata będzie już w porządku? Odpowiedź jest zupełnie oczywista. To także powinno być objęte klauzulą sumienia.

Inaczej sprawa ta wygląda z punktu widzenia matki, która zgłasza się do lekarza w sytuacji kwalifikującej się prawnie do wykonania aborcji.

Odwołajmy się do przykładu małżeństwa, które leczył prof. Bogdan Chazan. Oni przeszli wcześniej pięć prób in vitro, czyli z pewnością poznali wiele różnych placówek ochrony zdrowia. Można założyć, że są już ekspertami, jeżeli chodzi o placówki medyczne zajmujące się ginekologią i położnictwem. Na pewno wiedzą, co i gdzie się robi. Trudno mi sobie więc wyobrazić, że w momencie, gdy lekarz odmówił wykonania aborcji, nagle poczuli się tak bezradni, że w ogóle nie wiedzieli, co z tym mają zrobić. Myślę, że to musiało wyglądać zupełnie inaczej. Prawdopodobnie w jakimś momencie dali się przekonać, że donoszenie tej ciąży to też jest jakaś opcja. W zasadzie nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej.

Profesor Chazan podobno nie odmówił wykonania aborcji, tylko grał na czas, by po 24. tygodniu ciąży po prostu nie móc już jej wykonać.

Wiele mediów wprowadza opinię publiczną w błąd. Prawo mówi, że po upłynięciu 24. tygodnia nie można przerwać ciąży, gdy dziecko ma zdolność życia. Czyli to dotyczy zdrowego dziecka, a nie dziecka z wieloma ciężkimi wadami, z jakimi mieliśmy do czynienia tutaj. Gdyby rodzice naprawdę chcieli przerwać tę ciążę, to byłoby to dalej możliwe. Pytanie, dlaczego osoba, u której aborcja budzi sprzeciw moralny, ma podejmować za rodziców trud znalezienia miejsca, lekarza, umówienia aborcji itd. To jest właśnie uderzenie w wolność sumienia. Dlatego Naczelna Rada Lekarska zdecydowała się oddać te przepisy pod osąd Trybunału Konstytucyjnego, bo w naszym przekonaniu są one sprzeczne z ustawą zasadniczą.

Czy nie istnieją żadne mechanizmy, które pomagałyby lekarzowi wywiązać się z narzuconego przez prawodawcę obowiązku wskazania realnej możliwości wykonania aborcji?

Profesor Chazan powiedział, że nie zna nikogo, kto wykonuje tego typu zabiegi, bo dlaczego niby ma znać? Lekarz nie ma narzędzi, które pomagałyby mu spełnić ten obowiązek. Ci, którzy ustalają takie prawo, powinni stworzyć także odpowiednie warunki, by mogło ono działać. To na nich, a nie na lekarzach, spoczywa więc odpowiedzialność za zaistniałe problemy.

Jak pogodzić sytuację, w której lekarz ma prawo do odmówienia wykonania aborcji, a jednocześnie pacjent ma prawo do wykonania takiego zabiegu?

Z tym prawem do wykonania aborcji to wcale nie jest taka prosta sprawa. Z ustawy jasno i wyraźnie wynika, że dziecko poczęte jest w Polsce chronione, po prostu istnieją wyjątkowe sytuacje, w których dopuszcza się przerywanie ciąży. Wywodzenie z tego prawa do przerywania ciąży jest pewnym nadużyciem. Nie można więc powiedzieć, że jest literalnie zapisane prawo, a brakuje przepisów wykonawczych, które pozwalają je realizować. Jednak z drugiej strony samo już dopuszczenie tych wyjątków powinno pociągnąć za sobą stworzenie klarownych przepisów regulujących, jak w praktyce to ma wyglądać. Wyobraźmy sobie, że państwo dopuściłoby w wyjątkowych sytuacjach karę śmierci, ale nie stworzyłoby mechanizmów, by ta kara była wykonywana. Urzędnik powiedziałby tylko, że ktoś musi ją wykonać i tyle: np. strażnicy więzienni zmieniają się rotacyjnie, więc na kogo akurat padnie, ten ma karę śmierci wykonać. W ten sposób przecież nie można nikomu narzucać tego rodzaju zadań. Strażnicy powiedzą, że oni nie będą tego robić, i każdy po kolei powoła się na klauzulę sumienia, a przepis o wykonywaniu kary śmierci pozostanie martwy.

Jak więc wskazywać, kto powinien wykonać legalne przerwanie ciąży?

Być może powinno istnieć jakieś instytucjonalne rozwiązanie, czyli państwo powinno wziąć na siebie zadanie, by znaleźć do tego odpowiednich ludzi. Być może znajdą się tacy, którzy za odpowiednie pieniądze zgodzą się to robić. Nie wiem. Z całą pewnością nie powinien robić tego lekarz, do którego pacjentka z zasady zgłasza się przecież po to, by ją leczył i chronił jej dziecko. Jednak skoro zostanie zorganizowany odgórny system przerywania ciąży, to wszyscy, którzy płacą podatki, będą musieli się na to składać. Także ci, u których procedury te budzą szczególne wątpliwości moralne. Może warto by więc wprowadzić możliwość, by nie każdy musiał partycypować w ich finansowaniu. Jeżeli chcemy żyć w sprawiedliwym państwie prawa, w którym poważnie traktuje się wolność obywateli, to trzeba takie kwestie brać pod uwagę. Inaczej państwo zaczyna być totalitarne. Zaczyna łamać sumienia nie tylko lekarzy, ale wszystkich obywateli. Są zresztą na świecie przykłady tego typu rozwiązań – może warto im się przyjrzeć.

Na przykładzie sprawy profesora Bogdana Chazana widzimy, jak wiele problemów stwarza tzw. ustawa aborcyjna. Czy to, co nazywamy kompromisem aborcyjnym, jest w ogóle do utrzymania?

Po pierwsze, to jest kompromis polityczny, a nie moralny. Co do tego nikt chyba nie ma wątpliwości. Dyskusja na ten temat trwa od lat i pewnie będzie trwała do końca świata. Jeśli spojrzymy na to, jak te kwestie zostały uregulowane w innych krajach, to widzimy rozmaite rozwiązania: od totalnych zakazów po całkowite przyzwolenie na wykonywanie aborcji. Nasze regulacje plasują się gdzieś pośrodku, ale nie są na pewno idealnym rozwiązaniem tej kwestii. Dobrze więc, że dyskutujemy o tym problemie. Są proponowane różne zmiany. Można sobie wyobrazić, że powstanie lista placówek gotowych do wykonania legalnej aborcji. Nie czuję się na siłach, żeby proponować jakieś konkretne rozwiązanie.

Czy szpitale jako instytucje mogą z zasady odmawiać wykonywania aborcji?

Rezolucja Rady Europy z 2010 r. o prawie do sprzeciwu sumienia w ramach legalnej opieki medycznej wzywa rządy do przestrzegania prawa do klauzuli sumienia zarówno w stosunku do osób, jak i instytucji. Mimo to nasz minister zdrowia stwierdził niedawno bez wahania, że prawo do klauzuli sumienia mają wyłącznie lekarze, a nie szpital. A przecież jako członek Rady Europy Polska jest także adresatem apelu, by to prawo przysługiwało też szpitalom. Zresztą rezolucja ta mówi, że prawem do sprzeciwu objęte jest nie tylko wykonanie aborcji, lecz także jakakolwiek pomoc w niej, wsparcie, a także skierowanie na aborcję.

Rezolucje Rady Europy nie są prawnie wiążące.

Na posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego odbyła się zażarta dyskusja także z udziałem polskich deputowanych, którzy zresztą w większości głosowali za tą rezolucją, a teraz minister zdrowia wzrusza ramionami i twierdzi, że te wytyczne nas nie dotyczą... To po co jest ta Rada Europy, na której utrzymanie płacą przecież wszyscy nasi obywatele? Nie mówię, by treść tej rezolucji wprost przenieść do naszego systemu prawnego, ale należałoby chociaż wziąć pod uwagę jej wytyczne. To nie jest wypowiedź jakiegoś biskupa, do której polityk nie ma obowiązku się odnosić, tylko to jest ważny dokument polityki międzynarodowej. Nie można wzruszyć nad nim ramionami i po prostu go pominąć.

Konstanty Radziwiłł jest lekarzem, sekretarzem Naczelnej Rady Lekarskiej. ?Wcześniej pełnił funkcje jej prezesa (lata 2001–2010) oraz prezydenta Stałego Komitetu Lekarzy Europejskich (2010–2012)

Rz: Gdzie leżą granice wolności sumienia?

W naszej konstytucji jest jasno zapisane, że w celu ochrony zdrowia i życia można ograniczyć pewne wolności i prawa. Jednak sytuacja, w której lekarz ma przeprowadzić aborcję wbrew własnemu sumieniu, nie może być określona jako sytuacja wyższej konieczności. Podobnie ma się rzecz z antykoncepcją i in vitro. Dopiero gdy okoliczności wiążą się z bezpośrednim zagrożeniem życia lub ciężkim uszczerbkiem zdrowia pacjenta, można rozważać, czy lekarz ma prawo powoływać się na klauzulę sumienia. Prawdę mówiąc, jest to dość teoretyczna sytuacja. Niestety, ustawa opisuje to bardzo niekonkretnie – odbiera ona prawo do sprzeciwu wykonania świadczenia niezgodnego z sumieniem lekarza nie tylko w sytuacji nagłego zagrożenia zdrowia i życia, lecz także w innych, niezdefiniowanych sytuacjach niecierpiących zwłoki.

Pozostało 92% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości