Już od ponad roku ks. Lemański prowadzi z kurią diecezji warszawsko-praskiej i abp. Henrykiem Hoserem swoistą grę w kotka i myszkę. Dwa tygodnie temu zaczęła się jej kolejna odsłona.
Gdy duchowny przed kamerami telewizyjnymi wyznał, że nie wie, dlaczego cofnięto mu pozwolenie na sprawowanie okolicznościowych liturgii w kościele w Jasienicy, i drwił, iż być może stało się tak dlatego, że biskup uznał, że zbyt wolno szedł w pielgrzymce na Jasną Górę, został w trybie pilnym wezwany do kurii. Jej przedstawiciele mówili, że tym razem biskup nie będzie wyrozumiały i duchownego spotka kara.
Minęły dwa tygodnie, a ks. Lemański w kurii się nie pojawił. Dzisiaj wysłano więc do niego wezwanie pisemne. Kiedy na nie odpowie? To zależy od niego. Ale przypomnijmy, że po odbiór dekretu kierującego go do pracy w Mazowieckim Centrum Neuropsychiatrii w Zagórzu k. Warszawy również szedł długo.
Czytaj także: