Litania przedwyborcza

Pięć salonów urody, „światy” okien, materaców. Studio „paznokcia”. Rząd smrodliwych second handów. Pusta budka z powybijanymi oknami z napisem pełnym jak najlepszej woli:„Cały rok świeży pstrąg”. Dworzec autobusowy. I już mamy kiosk z gazetami.

Publikacja: 20.05.2015 20:51

Anna Kozicka–Kołaczkowska

Anna Kozicka–Kołaczkowska

Foto: archiwum prywatne

Nie takie to proste, przemierzając prowincję, nabyć po drodze prasę. Bo tutaj ma chyba tak być. Must be the music. W tej pipdówce w ciągu kilkunastu minut spotkałam na ulicy trzech właścicieli kudłatych, białych piesków. Namacalny dowód, że rozradowane masy, które szaleją z uciechy na telewizyjnych widowniach, to prawdziwi ludzie, a nie awatary, w co tak często trudno uwierzyć. Takich, podczas konwencji prezydenckiej „pisowców" ma nudzić, zdaje się, część artystyczna, czyli „Polonez" Wojciecha Kilara, więc TVP Info daje im w tym czasie reklamę kapci żelowych i nadwiślańskie info nie cierpiące zwłoki, czyli wieści, że chora Zuzia poleci jednak do USA, i że w końcu wycięto chorą nerkę pechowcowi, któremu wcześniej wycięto tę zdrową. Wiadomości te uważane są w TVP w dodatku za optymistyczne, bowiem na zielonej wyspie nikt nie ma zamiaru droczyć się o to, dlaczego Zuzia nie wyleczy się w Polsce, ni też dopytywać, dlaczego kontakt z państwową służbą zdrowia jest śmiertelnym zagrożeniem. Dla TVP wszystko jest lepsze od dumy z poloneza.

Tak mi się jakoś wydaje, że w prowincjonalnych miasteczkach nie bez przyczyny niełatwo nabyć prasę, a i nie bez kozery w lokalach po niegdysiejszych księgarniach wiszą tam dziś zatęchłe szmaty. O prasie mówię. Znaczy, nie o tym, co zazwyczaj wystaje z torby z zakupami pewnej pani, z którą pierwszy dzień znajomości wrył mi się w pamięć do końca życia. Tę poczciwą kobietę w ostatniej chwili zdążyłam powściągnąć przed solennym przetarciem w higienicznym zapale moich obrazów mokrą ścierką. Tak, ja też się cieszę, że taka pani jeszcze w ogóle umie czytać.

„Bo tutaj jest jak jest, po prostu, I ty dobrze o tym wiesz" – śpiewał przed laty Paweł Kukiz. Zawsze drażniła mnie ta diagnoza. „Jest, jak jest" – to znaczy, jak? Nie cierpię asekuranctwa. Strach przed prawdą jest małością, przyczyną naszej nędzy. Nie lubię tej obłej frazy „Jest jak jest", mocno zresztą ostatnio wdrukowanej w język ubogich, którym brakuje przymiotników. Marzę o artystach, którzy ujmują rzeczy wprost. Bez kunktatorstwa. Jak niezapomniany Jan Kaczmarek w pięknej, przejmującej, pisanej, o dziwo, już w wiele lat po euforii „upadku komuny", poruszającej prawdą „Litanii":

„Ile jeszcze będzie nowych Rzeczypospolitych

Wyniesionych z pęt niewoli na wolności szczyty?

Ile razy zmowa zmiecie nas rusko - teutońska,

Wymazując z mapy świata dumne słowo „Polska"? (...)

Ile groźnych fal represji i pacyfikacji

I samobójstw rozpaczliwych, hen, na emigracji?(...)

Ile jeszcze zmarnowanych bez sensu okazji?

Ile chamstwa i prostactwa rodem z dzikiej Azji?

Ile wściekłej nienawiści, pychy i głupoty?

Ile przez wyborczą urnę przepchanej miernoty?

Ile nowych gabinetów jeszcze się przekręci

z racji nieprawdopodobnej ich niekompetencji?

Ilu głupków się wywyższy nad autorytety?

Ilu się złodziei schowa za immunitety? (...)"

Ten mądry song powinien brzmieć w mediach jak memento, na okrągło, zwłaszcza przed wyborami, ale w całym ćwierćwieczu szalejącej wolności i demokracji jakoś go nie słychać. Ponoć, przemknął przez TVP tylko raz. Bo tutaj jest, jak jest. No właśnie, jak?

Nie takie to proste, przemierzając prowincję, nabyć po drodze prasę. Bo tutaj ma chyba tak być. Must be the music. W tej pipdówce w ciągu kilkunastu minut spotkałam na ulicy trzech właścicieli kudłatych, białych piesków. Namacalny dowód, że rozradowane masy, które szaleją z uciechy na telewizyjnych widowniach, to prawdziwi ludzie, a nie awatary, w co tak często trudno uwierzyć. Takich, podczas konwencji prezydenckiej „pisowców" ma nudzić, zdaje się, część artystyczna, czyli „Polonez" Wojciecha Kilara, więc TVP Info daje im w tym czasie reklamę kapci żelowych i nadwiślańskie info nie cierpiące zwłoki, czyli wieści, że chora Zuzia poleci jednak do USA, i że w końcu wycięto chorą nerkę pechowcowi, któremu wcześniej wycięto tę zdrową. Wiadomości te uważane są w TVP w dodatku za optymistyczne, bowiem na zielonej wyspie nikt nie ma zamiaru droczyć się o to, dlaczego Zuzia nie wyleczy się w Polsce, ni też dopytywać, dlaczego kontakt z państwową służbą zdrowia jest śmiertelnym zagrożeniem. Dla TVP wszystko jest lepsze od dumy z poloneza.

Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Karol Nawrocki w Białym Domu. Niedźwiedzia przysługa Donalda Trumpa
analizy
Likwidacja „Niepodległej” była błędem. W Dzień Flagi improwizujemy
Publicystyka
Roman Kuźniar: 100 dni Donalda Trumpa – imperializm bez misji
Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
felietony
Marek A. Cichocki: Upadek Klausa Schwaba z Davos odkrywa prawdę o zachodnim liberalizmie
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne