Minister Zbigniew Ziobro powołał specjalną grupę prokuratorów, którzy mają na nowo poprowadzić śledztwo smoleńskie. Jak zapowiedział w weekend Ziobro, nadzorować ich będzie prokurator Marek Pasionek, niedawno awansowany na zastępcę prokuratora generalnego.
Pasionek to prokurator bliski PiS. Za poprzednich rządów tej partii w latach 2005–2007 był prawą ręką koordynatora specsłużb Zbigniewa Wassermanna. W końcówce rządów PiS Pasionek – choć jest cywilem – trafił do prokuratury wojskowej. Tu go zastał Smoleńsk i w pierwszym okresie nadzorował śledztwo dotyczące okoliczności katastrofy. Tajemnicą poliszynela jest to, że nie chciał wówczas, by prokuratorzy przesłuchiwali w charakterze świadków szefa Kancelarii Premiera Tomasza Arabskiego oraz ministra obrony Bogdana Klicha, co mogło oznaczać, że chciał ich przesłuchać jako podejrzanych.
Wszystko zmieniło się w 2011 r., gdy Pasionek zaczął na własną rękę szukać kontaktów z przedstawicielami CIA i FBI, licząc na ich wiedzę w sprawie Smoleńska. Do takiej rozmowy z rezydentem FBI w Polsce doszło w czerwcu 2011 r. W efekcie Pasionek został zawieszony, a wojskowa prokuratura wszczęła w tej sprawie dochodzenie dotyczące ujawniania Amerykanom tajemnic śledztwa smoleńskiego.
Skonfliktowany z Pasionkiem szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Krzysztof Parulski – któremu bliżej było do PO niż do PiS – sugerował, że to podpada pod szpiegostwo. Pasionka podejrzewano także o przecieki informacji ze śledztwa do polityków PiS oraz dziennikarzy.
Część podejrzeń wobec Pasionka była absurdalna, jak to, że mógł być amerykańskim szpiegiem. Z postępowań karnych i dyscyplinarnych wyszedł zresztą obronną ręką. Ostatnio pracował jako prokurator w oddziale postępowania przygotowawczego Naczelnej Prokuratury Wojskowej.