Według policji akcja została profesjonalnie zaplanowana. Jaki był motyw porwania? Chodziło wyłącznie o pieniądze. Uprowadzona Minna Nurminen pochodzi z rodziny potentatów przemysłowych, właścicieli produkującej urządzenia dźwigowe firmy Kone. Nie wiadomo, czy sprawca ją znał, choć 26-letnia Minna mogła chodzić na jego wykłady. Rodzina porwanej zapłaciła mu od 8 do 10 mln euro okupu – potwierdziła fińska minister spraw wewnętrznych Anne Holmlund. Minnę Nurminen znaleziono w nocy z piątku na sobotę z zawiązanymi oczami w lesie w Vahto w pobliżu Turku. Według policji mimo szoku była w dobrym stanie.

Została porwana z domu w Helsinkach 27 maja. Według popołudniówki „Iltalehti” sprawca wdarł się tam przebrany za listonosza. Podobno zadzwonił i powiedział, że ma dla niej paczkę. Jedna z wersji mówi, że wyciągnął ją z mieszkania w stanie, który wskazywał na podanie jej środków odurzających. Według innej po prostu ją wyniósł. Zapakował do samochodu i zawiózł do dwupokojowego mieszkania w Turku. Tam przetrzymywał ją w dźwiękoszczelnym pokoju ponad dwa tygodnie. W pokoju były telewizor i toaleta. Codziennie przynosił jej posiłki.

Kilka dni po uprowadzeniu rodzina Minny Nurminen otrzymała list, w którym porywacz groził, że zabije młodą kobietę. Ostrzegał, by nie kontaktowali się z policją. Mimo gróźb policja została jednak zawiadomiona i dyskretnie zaczęła węszyć. Finów wspierała szwedzka policja, prowadziła między innymi podsłuch telefoniczny oraz kontrolowała terminale promów i lotniska.

Według „Iltalehti” policja upewniła się, kim jest porywacz, dopiero gdy poszedł w piątek podjąć okup, którego wypłacenie rodzina Nurminen uzgodniła wcześniej z policją. Kiedy przyszedł po pieniądze, musiało zajść coś nieoczekiwanego, bo porzucił część okupu na parkingu, co zarejestrowały kamery. Pieniądze znalazła przypadkowa osoba i odniosła na policję. Sprawca został zatrzymany w mieszkaniu, w którym przetrzymywał córkę milionerki. We wtorek sąd rejonowy zdecydował o jego aresztowaniu. Turunen wyraził żal, nadal jednak nie wiadomo, po co potrzebne mu było tyle pieniędzy. Z deklaracji podatkowej wynika, że jego roczne dochody wynosiły około 35 tysięcy euro. Mniej więcej tyle samo zarabiała jego żona. Nie mieli długów.

Turunen jesienią startował w wyborach do władz samorządowych z listy socjaldemokratów. Ma troje dzieci.