W „Rzeczpospolitej” ukazał się porażający materiał na temat ks. Eugeniusza Surgenta, który przez kilkadziesiąt lat molestował chłopców. Wiedzieli o tym SB, jego przełożeni i kard. Karol Wojtyła.
Jest to tekst bardzo smutny, bo dotyczy krzywdzenia młodych chłopców przez duchownego, który wędrował przez cztery diecezje – w tym moją rodzinną diecezję krakowską. Przełożeni wiedzieli o jego czynach i nie zatrzymali go. Gdyby została przeprowadzona lustracja, to tego typu przypadki zostałyby wyłapane. Kościół chciał zadeptać tę sprawę i zataić informację, dlaczego niektórzy księża współpracowali z SB. A przyczyną tego były skandale obyczajowe – w tym pedofilia i molestowanie młodych ludzi. Obecny skandal jest na własne życzenie Kościoła, który zaniechał wyjaśnienia sprawy, więc świeccy dziennikarze podjęli temat.
Czytaj więcej
Ewa Kusz, wiceszefowa krakowskiego Centrum Ochrony Dziecka została przez papieża Franciszka powołana w skład Papieskiej Komisji ds. Ochrony Nieletnich – dowiedziała się „Rzeczpospolita”. Decyzja papieża ma zostać ogłoszona w piątek w południe.
O sprawie wiedział Karol Wojtyła, który dotychczas przedstawiany był jako duchowny bez skazy. Reagował wtedy właściwie?
Pokazany w artykule sposób reakcji dominował w całym ówczesnym Episkopacie. To nie jest tylko kwestia Karola Wojtyły. Jest to dla nas szczególnie bolesne, bo jest to późniejszy papież i święty Kościoła katolickiego. W tekście wymieniono też postać pomocniczego biskupa krakowskiego Jana Pietraszki, którego znałem osobiście. Był to człowiek o niesłychanych wartościach, niedawno rozpoczął się nawet proces beatyfikacji jego osoby. Teraz trzeba będzie to wszystko na nowo zweryfikować. Zaskakujący jest teraz brak reakcji archidiecezji krakowskiej, jakby ta sprawa w ogóle nie istniała. Strategia Kościoła polega niestety na tym, żeby milczeć, aż sprawa ucichnie. Tego typu bomby będą wybuchać i milczenie nic nie da.