Wojciechowi J. prokuratura zarzuca składanie fałszywych zeznań o posiadaniu sekstaśmy z ważnym politykiem, która w tajemniczych okolicznościach miała zginąć z jego służbowej szafy. Zdaniem śledczych b. agent wszystko zmyślił. 6 września do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko niemu – „Rzeczpospolita" poznała jego tezy.
Co było w szafie
Do CBA Wojciech J. przyszedł w maju 2016 r. – został agentem specjalnym w departamencie analiz. Już po roku wszczęto wobec niego postępowanie sprawdzające, a po dwóch latach – zwolniono.
J. zasłynął z sensacyjnej akcji. Twierdził, że rozpracowując operacyjnie aferę podkarpacką, pozyskał w sierpniu 2017 r. nagranie z agencji towarzyskiej braci R., mające pokazywać ówczesnego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego podczas „czynności seksualnej" z nieletnią Ukrainką. Przekonywał, że płytę na nośniku DVD zdeponował na przełomie lipca lub sierpnia 2017 r. w szafie służbowej, ale ktoś ją ukradł.
Czytaj więcej
Przeciąga się rozpoczęcie procesu przeciwko byłym funkcjonariuszom CBŚ oskarżonym o sprzyjanie suterenom.
J. utrzymuje, że ostatni raz miał dostęp do szafy na przełomie sierpnia i września 2017 r., bo potem cofnięto mu poświadczenie bezpieczeństwa. Jednak w szafie agenta koperty z płytą zawierającą „pliki wideo o podawanym przez niego numerze" nie znaleziono. Według J. ktoś mógł ją wziąć np. 20 października 2017 r. – prokuratura to wykluczyła.