Chińskie kłopoty polskiego mleka

W styczniu wysłaliśmy do Państwa Środka mleko i sery warte ponad 40 mln zł. To o 70 proc. więcej niż przed rokiem. Potem jednak przyszedł koronakryzys, a wraz z nim nowe utrudnienia i wzrost kosztów, między innymi transportu morskiego.

Aktualizacja: 21.04.2020 06:34 Publikacja: 20.04.2020 21:14

Chińskie kłopoty polskiego mleka

Foto: Adobe Stock

Polska wieprzowina już sześć lat temu wypadła z wyścigu o chiński rynek z powodu pojawienia się u nas afrykańskiego pomoru świń. Potem, na początku 2020 r., drób wypchnęła z peletonu ptasia grypa.

Tymczasem polskie mleko ciągle płynie znad Wisły do Chin. Według ostatnich danych Głównego Urzędu Statystycznego wysłaliśmy tam w styczniu tego roku 15 tys. ton produktów mleczarskich wartych 40 mln zł.

W kryzysie jest gorzej

Styczniowy wynik eksportu mleka i serów do Chin to ewenement. W ciągu ostatnich kilku lat tylko raz, w sierpniu 2019 r., zdarzyło się, żeby wartość wysłanych tam towarów przekroczyła 40 mln zł. W styczniu 2019 r. polski eksport na ten rynek był warty 23 mln zł, a w tym roku – 40,2 mln zł, 69 proc. więcej. Tyle że świetne dane ze stycznia szybko się nie powtórzą, bo w lutym kryzys wywołany przez pandemię koronawirusa zablokował tę żyłę złota.

Oficjalnych danych jeszcze co prawda nie ma, ale Polska Izba Mleka, na podstawie sygnałów płynących od jej członków, ocenia, że w lutym i marcu eksporterzy mieli spore problemy ze zrealizowaniem kontraktów. Dopiero teraz, w połowie kwietnia, znowu zaczynają spływać sygnały, że rusza popyt, w ślad za odżywającą chińską gospodarką.

Problemy z frachtem

Wciąż jednak jest sporo problemów, w tym koszt transportu morskiego. – Nasz kontrahent obserwuje brak ciągłości w dostawach głównych eksportów sera i upatruje duże szanse na rozwój naszej sprzedaży. On też bierze w swoje koszty frachtów. Koszty kontenerów do wysyłki wzrosły dwukrotnie, wobec tych z czasu przed epidemią, a dostępność również jest utrudniona – mówi Edward Bajko, prezes Spolmleku, który pod koniec 2019 r. wysłał do Chin swój ser Serenada i od kilku miesięcy realizuje coraz większe zamówienia.

Najwięksi eksporterzy zwrócili się z tym problemem do Ministerstwa Gospodarki Morskiej. Resort odpowiedział im, że podziela niepokój eksporterów, ale niewiele może zrobić. Wzrost cen frachtów jest związany z mniejszym importem do Europy, a statki armatorów pływają zwykle pod obcymi banderami. W efekcie, eksporterzy muszą renegocjować umowy i zmieniać stawki, rozważają też ewentualną rezygnację z kontraktów.

W tym kontekście niepokoją dane o chińskim imporcie, które pokazują, że załamania w zasadzie nie było. Według GACC, chińskiego urzędu celnego, w okresie największego kryzysu związanego z koronawirusem w Chinach, w styczniu i lutym 2020 r., ilość produktów mleczarskich importowanych do Chin spadła jedynie o 1,3 proc., a ich wartość nawet wzrosła o 4 proc. To by oznaczało, że problemy mogą dotyczyć głównie Polski. – Ani Australia, ani Nowa Zelandia szczególnie nie ubolewały, że rynek się załamał, Chiny ograniczyły import, ale go nie wstrzymały – mówi Jacek Strzelecki, ekspert rynku chińskiego.

Dane za marzec, które dadzą najpełniejszy obraz sytuacji, powinny pojawić się pod koniec tygodnia. – Naszą słabością jest, że nie mamy tam swoich ludzi, którzy by dla nas pilnowali tam rynku, a Niemcy, Nowozelandczycy, Australijczycy mają swoich specjalistów, którzy potrafili zadbać o własne interesy. Problemem nie jest więc rynek, a brak relacji – zauważa Strzelecki.

Tęsknota za targami

W utrzymaniu przychodów pomaga nieco kurs złotego, ale w tym roku raczej nie ma się co nastawiać na imprezy targowe. To w Chinach główny sposób na szukanie kontrahentów. AnuFood i Sial China zostały przełożone na drugą połowę roku, pod znakiem zapytania są targi planowane na lipiec. Chińczycy ograniczyli ostatnio możliwość wynajmowania hoteli przez obcokrajowców, których dotyczy też obowiązkowa kwarantanna, a kolejna według dzisiejszych obostrzeń czekałaby uczestników targów po powrocie do Polski.

Polska wieprzowina już sześć lat temu wypadła z wyścigu o chiński rynek z powodu pojawienia się u nas afrykańskiego pomoru świń. Potem, na początku 2020 r., drób wypchnęła z peletonu ptasia grypa.

Tymczasem polskie mleko ciągle płynie znad Wisły do Chin. Według ostatnich danych Głównego Urzędu Statystycznego wysłaliśmy tam w styczniu tego roku 15 tys. ton produktów mleczarskich wartych 40 mln zł.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przemysł spożywczy
Grona goryczy w Penedes. Susza pozbawia ludzi pracy
Przemysł spożywczy
Kreml sprzedał największego producenta wódek. Podejrzany kupiec, zaniżona cena
Przemysł spożywczy
Polacy wydają ponad 10 mld zł na posiłki z dostawą. Ale branża ma problem
Przemysł spożywczy
Polacy kupują coraz więcej kawy, chociaż drożeje
Przemysł spożywczy
Do sklepów trafi różowy sos od koncernów Heinz i Mattel. Efekt sukcesu „Barbie”