Zamiłowanie do wieprzowiny, a boczku i bekonu w szczególności jest dla Amerykanów coraz droższym zwyczajem kulinarnym. W ciągu ostatnich 12 miesięcy ceny wieprzowiny w sklepach wzrosły o 7 procent, a ceny bekonu i boczku poszybowały w górę o niemal 28 procent napędzając inflację konsumencką, która aktualnie wynosi 4,2 procenta rocznie.
Administracja Joe Bidena, jak twierdzi CNN, uważa, że ceny rosną, bo kilka dużych firm kontroluje większość rynku. O ile faktycznie, na rynku dominują duże podmioty, to ich pozycja na pewno nie jest jedynym czynnikiem wpływającym na ceny.
Czytaj więcej
Brytyjscy producenci mięsa domagają się niższych cen dla CO2, który wykorzystują do uśmiercania zwierząt. Niektórym zabraknie go w ciągu kilku dni.
Kiedy półtora roku temu zaczęła się pandemia, amerykańscy konsumenci w panice kupowali mrożone mięso i wyczyścili sklepowe lodówki. Równocześnie załamał się jednak ważny kanał sprzedaży mięsa, czyli gastronomia, którą została na pewien czas zamknięta. Do tego fabryki, w których przetwarzane i pakowane jest mięso okazywały się być ogniskami koronawirusa co prowadziło do tymczasowych zamknięć zakładów.
Zamknięte zakłady oznaczały, że farmy nie mogły sprzedawać świń do rzeźni. W wyniku tego miliony zwierząt zostało ubitych bez pożytku w postaci mięsa. Dodatkowo producenci świń zaczęli przerzedzać stada by w sytuacji ciągłych przestojów w przetwórstwie nie znaleźć się w sytuacji, w której mają zbyt dużą podaż świń w stosunku do popytu i możliwości produkcyjnych zakładów przetwórczych. W efekcie produkcja wieprzowiny spadła i w 2021 oczekuje się, że w USA będzie o 2 procent niższa niż w 2020. Popyt na mięso ze strony konsumentów natomiast to zupełnie inna historia.