Choć sankcje pieniężne obowiązują od kilku lat, aby dyscyplinować rodziców, i są dość często stosowane, zawierają wiele nieścisłości.
Zgodnie z art. 59815 § 1 kodeksu postępowania cywilnego, jeżeli osoba, pod której pieczą jest dziecko, nie wykonuje właściwie obowiązków wynikających z orzeczenia albo z ugody zawartej przed sądem i mediatorem o kontaktach z dzieckiem, sąd opiekuńczy, uwzględniając sytuację majątkową tej osoby, zagrozi jej zapłatą na rzecz osoby uprawnionej (zwykle drugiego rodzica) sumy pieniężnej za każde naruszenie obowiązku. Gdy ostrzeżenie nie odnosi skutku, sąd zasądza kwoty. Nie są one zbyt wysokie, np. 100, 200 zł, ale naruszeń zwykle jest więcej, robią się zatem znaczne.
Sąd Okręgowy w Krakowie Wydział Cywilno-Rodzinny w osobie sędziego Pawła Wicherka zwrócił się do SN z dwoma pytaniami prawnymi dotyczącymi właśnie kontaktów z dzieckiem. W pierwszej sprawie rodzice chłopca ustalili w ugodzie przed niemieckim sądem (ale dziecko i rodzice mieszkają teraz w Polsce), kiedy dokładnie ojciec może odbierać syna z placówki dziennej opieki. Matka jednak niejednokrotnie odbierała go wcześniej, o czym nie zawsze informowała ojca. Sąd zasądził na rzecz ojca konkretną kwotę za każde takie naruszenie, ale rozpatrując zażalenie matki, SO powziął wątpliwości, czy taka kara jest dopuszczalna za niewykonywanie obowiązków wprost wskazanych w ugodzie, czy też jest możliwa odnośnie do obowiązków, jakie mogą być wyinterpretowane z ugody.
SO wskazuje w uzasadnieniu pytania, że z jednej strony można uznać, że kara wchodzi w rachubę tylko za naruszenie wyraźnego obowiązku. Z drugiej strony uprawniony do kontaktów byłby pozbawiany realnej ochrony przed naruszeniem drugiego rodzica, gdyby nie było za to sankcji.
W drugim pytaniu SO prosi SN o wykładnię, czy kara jest dopuszczalna za brak kontaktów z dzieckiem uprawnionego rodzica, jeśli wprost nie zapisano, że ma też taki obowiązek. W tej sprawie na wniosek matki dziecka SR zasądził od ojca po 100 zł za każde naruszenie ugody sądowej o kontaktach, które polegało na niestawiennictwie na niektóre kontakty, co wprowadzało w zakłopotanie i dziecko, i matkę. Ojciec uważał, że kary nie powinien dostać, bo korzystał ze swego prawa, a nie miał obowiązku stawiać się na spotkanie.