– To była trauma, której nikomu nie życzę – opowiada pani Maria z Rzeszowa (prosi o niepodawanie nawet prawdziwego imienia). Jej mąż zmarł w Chicago, gdzie pracował. Zwłoki znaleźli jego znajomi. Byli zaniepokojeni, że od kilku dni nie przychodzi do pracy.
[srodtytul]Sanepid boi się cholery[/srodtytul]
W Chicago nie miała bliskich, którzy by się zajęli załatwieniem formalności związanych ze sprowadzeniem ciała do Polski.
– W akcie zgonu była tylko informacja, że śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych. W sanepidzie powiedzieli mi, że na tej podstawie nie mogą wydać zgody na sprowadzenie zwłok, bo muszą mieć dokument, że mąż nie zmarł na cholerę lub inną chorobę zakaźną – opowiada.
Załatwienie odpowiedniego dokumentu wymagało czasu. – A ja już księdza zamówiłam – wspomina.