Zamiar wprowadzenia wykonywania kary pozbawienia wolności w systemie tygodniowym to kolejna próba poprawy sytuacji więziennictwa. Przyświeca mu idea ograniczenia do minimum czasu, który skazany musi spędzić w zakładzie karnym.
Profesor Zbigniew Hołda sceptycznie ocenia ten zamysł (wywiad w „Rz” z 10 sierpnia), zarzucając jego autorom ingerencję w kodyfikacje karne, wprowadzenie zamętu, niebezpieczeństwa towarzyszące częstej rotacji skazanych. Materia projektu ustawy o karze weekendowej rzeczywiście mogłaby zostać objęta nowelizacją kodeksu karnego wykonawczego (k.k.w.), choć jej objętość (57 artykułów) poważnie naruszyłaby strukturę k.k. w. Ze względu na kompleksowe uregulowanie nowego sposobu odbywania kary pozbawienia wolności wydaje się zasadne wyodrębnienie tej ustawy jako samodzielnego aktu prawnego.
Trudno się zgodzić z zarzutem wprowadzenia zamętu, skoro projekt jest odpowiedzią na panujący dzisiaj zamęt, niewłaściwą sytuację, w której tysiące ludzi oczekują na miejsce w zakładzie karnym. To przeszkadza w funkcjonowaniu prawa karnego, którego naczelną zasadą powinna być sprawiedliwa i nieuchronna kara.
Zbyt częsta rotacja skazanych i zwiększone ryzyko przemycania do zakładów karnych alkoholu i narkotyków, na co zwraca uwagę prof. Hołda, to problem, z którym boryka się Służba Więzienna na co dzień, przyjmując więźniów wracających z przepustek, i trudno się zgodzić, że akurat skazani odbywający karę w systemie tygodniowym znacząco podnieśliby odsetek udanych akcji przemytniczych.
Wątpliwy jest argument o ponoszeniu kosztów licznych dojazdów do zakładu karnego przez skazanego, gdyż o wiele wyższe koszty ponosi państwo, utrzymując całymi tygodniami więźniów, z których jedynie mniejszość pracuje.