Chodzi o głośną sprawę Jakuba Tomczaka skazanego za gwałt przez sąd angielski na dożywocie. Sąd Najwyższy 4 marca tego roku musiał uznać, że ten brytyjski wyrok nie podlega dostosowaniu do polskiego prawa.
[srodtytul]Nie było nakazu[/srodtytul]
Mimo że decyzja ramowa Unii Europejskiej nie nakazywała państwom członkowskim wprowadzenia takiego zapisu do prawa krajowego, lecz dawała jedynie taką możliwość, w art. 607s § 4 kodeksu postępowania karnego przesądził on, że rozstrzygając o europejskim nakazie aresztowania, nasz sąd jest związany wymiarem kary orzeczonej przez sąd zagraniczny.
Zupełnie inaczej jest ze zwykłym przejęciem do wykonania zagranicznego orzeczenia sądu. W takim wypadku, zgodnie z art. 611c § 1 k.p.k., sąd określa kwalifikację prawną czynu według prawa polskiego oraz karę i środek podlegający wykonaniu. § 2 tego samego artykułu w kwestii określenia kary lub środka podlegającego wykonaniu nakazuje stosować odpowiednio art. 114 § 4 kodeksu karnego. Ten przepis z kolei stanowi, że podstawę określenia kary lub środka podlegającego wykonaniu stanowi wyrok wydany przez sąd państwa obcego, kara grożąca za taki czyn w polskim prawie, okres rzeczywistego pozbawienia wolności za granicą oraz wykonana tam kara lub inny środek, z uwzględnieniem różnic na korzyść skazanego.
Właśnie z tego dobrodziejstwa chcieli skorzystać obrońcy Jakuba Tomczaka, ponieważ różnice w grożących w Polsce i Wielkiej Brytanii karach za zgwałcenie są poważne: 12 lat pozbawienia wolności (15 lat za zgwałcenie zbiorowe lub ze szczególnym okrucieństwem) wobec dożywotniego pozbawienia wolności.