Pierwsi Polacy, którzy pracowali w Wielkiej Brytanii i tam dopuścili się przestępstwa, wrócili do kraju i stąd dzwonią codziennie do swojego angielskiego adwokata. W ten sposób sąd brytyjski zastosował względem nich nowe zasady współdziałania z polskim wymiarem sprawiedliwości i organami ścigania, jakie daje unijna dyrektywa. Takie możliwości od miesiąca daje nasza procedura karna (DzU z 2012 r., poz. 1091).
– To alternatywa dla europejskiego nakazu aresztowania – ocenia Mariusz Paplaczyk, poznański adwokat. – Dzięki temu prokuratura, która ściga konkretną osobę , nie musi już jej ściągać do kraju.
Nasz sąd i prokuratura mogą już teraz prosić swoje unijne odpowiedniki o zastosowanie środka zapobiegawczego.
Rzecz dotyczy poręczenia majątkowego, policyjnego dozoru i zawieszenia w czynnościach służbowych oraz prawa do wykonywania zawodu. Dla podejrzanego mieszkającego obecnie w Anglii oznaczać to może regularne wizyty w komisariacie policji czy przestrzeganie zakazu kontaktowania się czy zbliżania do określonej osoby. Współpraca taka dotyczy oskarżonych, którzy posiadają legalne stałe miejsce pobytu, przebywają w danym państwie lub oświadczą, że zamierzają do niego powrócić.
– Po co osobę podejrzaną o niespłacenie karty kredytowej czy raty za sprzęt AGD ściągać do kraju i stosować areszt? –zastanawia się mecenas Mariusz Paplaczyk. To nie tylko zbyt drogi środek, ale i często niepotrzebny.