Jak donosi Onet, podczas pierwszej rozprawy Jakub Żulczyk nie przyznał się do stawianego mu zarzutu, tłumacząc, że jego wpis na temat prezydenta miał być wyrazem krytyki i zaniepokojenia.
- Jestem obywatelem Polski zatroskanym o losy swojego kraju, osobą świadomą politycznie. Czasami daję temu upust w mediach społecznościowych. Taki charakter miał też wpis na temat prezydenta Andrzeja Dudy – mówił Żulczyk. Podkreślał, że z wykształcenia jest amerykanistą, a kiedyś zajmował się publicystyką, również na tematy polityczne. - Zdarza mi się komentować w mediach społecznościowych bieżącą rzeczywistość oraz sprawy, które w jakimś stopniu mnie oburzają, bulwersują albo niepokoją – wskazywał.
Czytaj więcej
Szanse oskarżonego przed sądem pierwszej instancji oceniam nisko. Nazwał bowiem Mojego Ulubionego Pana Prezydenta debilem całkiem niesłusznie.
Czytaj więcej
Pisarz Jakub Żulczyk nie przyznał się do znieważenia prezydenta. – To był chwyt retoryczny i skrót myślowy – tłumaczył w prokuraturze. Kto ma rację, oceni sąd.
Kolejny termin wyznaczono na 5 stycznia – wtedy planowane są już mowy końcowe.
Przypomnijmy, że chodzi o wpis Jakuba Żulczyka na FB z listopada 2020 r. dotyczący reakcji polskiego prezydenta na wynik wyborów prezydenckich w USA. We wpisie na Twitterze Andrzej Duda nie pogratulował prezydentowi - elektowi Joe Bidenowi zwycięstwa, a jedynie udanej kampanii wyborczej. Komentując tę reakcję Żulczyk nazwał prezydenta "debilem". Akt oskarżenia w tej sprawie wpłynął do warszawskiego Sądu Okręgowego pod koniec marca po zawiadomieniu osoby prywatnej. Sąd nie uwzględnił wniosku obrony pisarza o umorzenie sprawy.