Praktyka sądów, jeśli chodzi o posiedzenia aresztowe, bywa różna. Jedne pozwalają, aby obserwowała je publiczność, inne nie. Wszystko przez to, że kodeks postępowania karnego jest w tej sprawie nieprecyzyjny.
Problem dostrzegła Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która zaprosiła wczoraj ekspertów na konferencję pt. „Spór o jawność posiedzeń aresztowych”. Fundacja reaguje na informacje i monitoruje stosowanie tymczasowego aresztowania. Jedną z barier utrudniających obserwację przebiegu posiedzenia aresztowego jest brak właściwych przepisów regulujących jawność dla publiczności tych posiedzeń – uważa Maciej Biernat, prawnik programu spraw precedensowych Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Zdarzało się, że sąd nie pozwalał przedstawicielom Fundacji na obserwowanie posiedzeń, a w innych nie widział przeszkód w ich monitorowaniu. Czasem zastanawiał się wprost, czy obecność na sali sądowej osób niebędących stronami może spowodować ujawnienie tajemnicy śledztwa.
W zasadzie wszystko powinno być jasne. O jawności bowiem mówi wprost art. 45 konstytucji. Kanwą do dyskusji była uchwała Sądu Najwyższego z 25 marca 2004 r. Fundacja liczy, że przypomnienie o niej sędziom wpłynie na dostosowanie praktyki sądowej do standardów ustawy zasadniczej i europejskiej konwencji praw człowieka.
– Jeżeli chodzi o posiedzenia, to brak jest w kodeksie unormowań regulujących ich jawność, co w żadnym wypadku nie oznacza, że są one niejawne – napisali sędziowie w uzasadnieniu uchwały. A jawne posiedzenie oznacza, że powinno być dostępne dla uczestników postępowania, publiczności, w tym i dziennikarzy.