Nie chodzi o samą stratę majątkową – ta jest zwykle niewielka i nie przekracza 250 zł, a więc wycinka kwalifikuje się jako wykroczenie. Chodzi o szkody w przyrodzie. Potrzeba przecież kilkunastu lat, żeby wyrosło nowe drzewko.
– Co gorsza, złodziej nie wycina tylko jednego, ale gdy kilka kroków dalej znajdzie ładniejsze, siekiera znów idzie w ruch – wskazuje Tadeusz Pasternak, główny inspektor Straży Leśnej.
W zachodnich i północnych województwach, gdzie lasów jest najwięcej, a mieszkańców mniej, nie jest to większy problem. Tam zresztą wycina się głównie świerki, które są bardziej pospolite.
Najbardziej zagrożona jest jodła. Na tydzień przed świętami na warszawskim Mokotowie średniej wielkości jodełka kosztowała 80 zł, a tej samej wielkości świerk – 30 zł.
W województwach świętokrzyskim i śląskim wprowadzono nawet okresową ochronę jodły pospolitej. Odpowiednie rozporządzenia wojewodowie wydali przed Wszystkimi Świętymi – na trzy miesiące, ochrona obejmuje więc także okres Bożego Narodzenia.