Rozwiązania procesu amerykańskiego zmienią procedurę karną

Polski proces karny może niebawem przypominać ten z amerykańskich filmów. Zmiany takie zaproponował rząd

Aktualizacja: 02.12.2012 09:30 Publikacja: 13.10.2012 09:30

Chociaż amerykańska praktyka sądowa nie jest bez wad, sporo jej doświadczeń możemy zaaplikować w Polsce.

Oto jak nową filozofię prowadzenia procesu prezentował posłom wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski:

– Sędzia ma stać się jedynie arbitrem rozsądzającym spór między prokuratorem a obrońcą.

Rozszerzona ma być tzw. kontradyktoryjność (równość stron) procesu karnego. W  tym nowym, kontradyktoryjnym procesie każda strona  będzie musiała wziąć sprawy mocniej w swoje ręce.

Dwunastu sprawiedliwych

Polakom amerykańskie sądownictwo jest bardziej znane niż każde inne nie tylko jako element studiów prawniczych, ale dlatego, że jest wdzięcznym, i czasem bardzo realistycznym, tematem amerykańskich filmów i literatury. Atrakcyjność amerykańskiego procesu (także dla samych Amerykanów) wynika jednak przede wszystkim z  jasnych zasad, według których jest tam prowadzony sąd nad  oskarżonym.

Przywilejem podsądnego jest w nim prawo do osądzenia przez ławę przysięgłych (zwykle 12-osobową), jego współobywateli, selekcjonowanych w długiej procedurze doboru i wyłączeń, tak by skład ławy odpowiadał przekrojowi lokalnej społeczności. I by nie było w niej osób uprzedzonych, do których  strony procesu nie mają zaufania.

Obowiązek zasiadania w ławie jest tak powszechny, że prawie każdego porządnego obywatela USA wcześniej czy później może on objąć. Wymierzanie sprawiedliwości nie jest zatem dla Amerykanów jakąś tajemniczą rzeczą, ale realnym obywatelskim i ludzkim obowiązkiem, takim jak jak pomoc sąsiadowi w razie katastrofy czy choroby. Model sądów przysięgłych zakłada (w co wierzyli jeszcze nasi dziadkowie, gdyż w przedwojennej Polsce były przez pewien czas takie sądy), że zwykły obywatel jest w stanie stwierdzić winę bądź niewinność oskarżonego.

W wydaniu werdyktu ma pomagać przysięgłym przebieg rozprawy. Lwia jej część koncentruje się na przekonaniu przysięgłych o winie (niewinności) oskarżonego, o wiarygodności (niewiarygodności) dokumentów i świadków. Tu dochodzi do tzw. krzyżowych przesłuchań (cross-examination), czyli ostrego przepytywania świadków drugiej strony. To moment na wykorzystywanie wiedzy psychologicznej i retoryki, które amerykańscy prawnicy muszą opanować.

Procesy anglosaskie wykształciły bogate zasady przesłuchiwania świadków, zadawania pytań, unikania tych niedopuszczalnych. W Polsce ich nie ma, więc przesłuchania są długie, w konsekwencji rozprawy także. Dodajmy, że nie widać w Stanach Zjednoczonych takich prozaicznych problemów jak płynne protokołowanie, co jest bolączką polskich sądów.

Co więc robi w amerykańskim procesie sędzia zawodowy? Obowiązkiem sędziego jest pilnowanie, by pojedynek prokuratora z adwokatem toczył się fair, żeby przestrzegane były reguły procesu, by przysięgli mogli orzec o winie (niewinności) podsądnego.

Orzekają oni jednomyślnie (w drobniejszych sprawach mogą być jeden–dwa głosy przeciwne), i to zarówno o winie, jak i o uniewinnieniu oskarżonego. Gdy stwierdzą winę, sędzia wymierza karę, a gdy uniewinnią, uwalnia oskarżonego. Najważniejsza decyzja należy jednak do zwykłych obywateli, którzy po wydaniu werdyktu wracają do swoich zajęć, np. urzędnika, pielęgniarki, farmera czy gospodyni domowej.

Wzory zza oceanu

W Polsce jesteśmy w gorszej sytuacji, nie mamy tak wiekowych instytucji: prawa precedensowego, czyli stanowionego w precedensowych wyrokach, nieraz bardzo starych, i sądownictwa z jego fundamentem – ławą przysięgłych. W Polsce nie przedyskutowano właściwie zasad, na jakich ma się opierać wymiar sprawiedliwości, np. kto ma być sędzią i jak powinno się go wybierać. Ostatnie ewidentne wpadki prokuratury i sądów w sprawie Amber Gold aż nadto pokazują, że nie wiadomo też, kto właściwie za wymiar sprawiedliwości odpowiada. Mamy armię sędziów i prokuratorów, wciąż poprawiane przepisy, a efekty mizerne.

Mimo jednak ogromnych różnic między sądownictwem Polski i USA na wielu amerykańskich rozwiązaniach możemy się śmiało wzorować. Niektóre zresztą już od lat nie najgorzej stosujemy.

To przede wszystkim tzw. postępowanie skrócone (ang. plea bargaining, czyli negocjowanie przyznania się do winy) polegające na negocjacji prokuratora z obrońcą i zawarciu pod kontrolą sędziego układu co do odpowiedzialności i kary oskarżonego. Amerykańską inspirację widać więc w takich polskich rozwiązaniach jak wniosek o skazanie bez rozprawy czy dobrowolne poddanie się karze. Amerykański rodowód ma też mediacja, zarówno karna, jak i cywilna. Dzięki tym przedprocesowym procedurom większość spraw nie trafia w USA na wokandę i nie obciąża sądów.

W Polsce jeszcze do tego daleko. Nie zmienia to faktu, że omówiony proces przed ławą przysięgłych jest ukoronowaniem sądowych procedur, przywilejem oskarżonego, ale też przestrogą przed ławniczą sprawiedliwością. Jest także motywacją do ugodowego zakończenia procesu, poddania się karze.

Co warto jeszcze importować

– Amerykańska rozprawa ławnicza może być wzorem organizacji pracy dla polskiego sądu, zwłaszcza w większych procesach – mówi adwokat Paweł Graniecki. – Oderwanie przysięgłych od ich codziennych obowiązków powoduje, że proces jest przerywany tylko na wypoczynek, dzięki czemu szybko się kończy. Nie ma znanych u nas problemów z długimi aresztami.

Z Ameryki możemy jeszcze przejąć model sędziego zawodowego jako korony zawodów prawniczych.

– W Ameryce nie ma szans zostać sędzią osoba, która nie wykazała się wzorową pracą w innych zawodach prawniczych – wskazuje prof. Roman Tokarczyk z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, autor książki „Prawo amerykańskie", która doczekała się 12 wydań.

Z procesowych przepychanek o skład ławy przysięgłych wynikać powinien dla nas wniosek, że każde podejrzenie sędziego o brak bezstronności ma oznaczać jego wyłączenie ze sprawy.

Nie ma wątpliwości, że można się uczyć od amerykańskich prawników walki w sali rozpraw. Bywalcy polskich sądów wiedzą, ile jest w nich bierności, zwłaszcza  prokuratorów. Tymczasem autentyczny spór pozwala zbliżyć się do jego wyjaśnienia. To wymaga oczywiście przygotowania prokuratorów, ale i adwokatów.

Zdaniem sędzi Barbary Piwnik, byłej minister sprawiedliwości, już obecnie nie ma przeszkód, by mogli się oni wykazać wytrwałą walką przed sądem, nie widać jednak tej aktywności, i sędzia często musi oskarżać (dowodzić oskarżenia), a innym razem bronić oskarżonego. Szereg czynników składa się na tę pasywność: coraz gorsze (bo masowe) kształcenie prawników, ale także to, że prokuratura wie, iż jej braki sędzia musi usunąć.

– Chciałabym tak jak amerykański sędzia siedzieć w fotelu i tylko przysłuchiwać się sporowi, ale taki proces nigdy w życiu mi się nie przytrafił – dodaje sędzia.

Może uaktywnienie prokuratury i większe nakłady na obrońców z urzędu, które zapowiada Ministerstwo Sprawiedliwości, sprawią, że polski proces będzie bardziej przypominał amerykański.

Czy jednak sędzia zachowa  dystans do toczonego sporu? Wszak wielu Polaków wciąż oczekuje, że wystarczy, by zainteresowany miał rację, a sędzia weźmie go w obronę.

Chociaż amerykańska praktyka sądowa nie jest bez wad, sporo jej doświadczeń możemy zaaplikować w Polsce.

Oto jak nową filozofię prowadzenia procesu prezentował posłom wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski:

Pozostało 97% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów