Nasza prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie, bo wcześniej to samo zrobiła strona niemiecka.
– Nie mieliśmy wyjścia. Z art. 54 konwencji wykonawczej do układu z Schengen z 14 czerwca 1985 r. wynika, że osoby, wobec której zapadł prawomocny wyrok, nie można drugi raz sądzić. Jest to zgodne z zasadą res iudicata, czyli powagi rzeczy osądzonej. Te same przepisy stosuje się także do postanowień prokuratorskich kończących postępowanie przygotowawcze po merytorycznym rozstrzygnięciu sprawy – tłumaczy Wojciech Sołdaczuk, wiceszef prokuratury na warszawskim Mokotowie.
To ona zajmowała się sprawą zabójstwa 30-letniego Zbigniewa J. Mężczyzna został zamordowany 11 stycznia 1985 r. we Frankfurcie nad Menem w Republice Federalnej Niemiec. Dostał jeden cios nożem od swojej konkubiny 30-letniej Ewy D. Ostrze trafiło prosto w serce. Mężczyzna zmarł na miejscu. Śledztwo w sprawie zbrodni wszczęła niemiecka prokuratura. Niezależnie od niej sprawą zajęli się śledczy z Mokotowa, dokąd 21 stycznia 1985 r. wpłynęło zawiadomienie od matki ofiary. Zbigniew J. był zameldowany właśnie na Mokotowie.
We wrześniu 1985 r. niemiecka prokuratura prawomocnie umorzyła swoje postępowanie. Uznała, że Ewa D. działała w granicach obrony koniecznej.
Polscy śledczy swoje postępowanie prowadzili dalej.