Skazani nadal będą mogli skorzystać z systemu dozoru elektronicznego

Dla jednych elektroniczne obroże są szansą na w miarę normalne życie. Dla innych to kara gorsza od więzienia

Aktualizacja: 08.06.2013 10:33 Publikacja: 08.06.2013 09:22

Elektroniczne obroże przypominają zegarki, trudno je jednak uszkodzić, bo są odporne na wstrząsy i u

Elektroniczne obroże przypominają zegarki, trudno je jednak uszkodzić, bo są odporne na wstrząsy i uderzenia, a o każdej próbie ich zdjęcia natychmiast dowie się specjalne centrum monitoringu

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Do września 2009 r. odbywanie kary z elektroniczną bransoletką znaliśmy głównie z amerykańskich czy angielskich kryminałów. W Polsce dyskusja o ich wprowadzeniu trwała kilka lat. Przeszkodą były pieniądze – 225 mln zł. W końcu się znalazły. Dzięki nim do dziś 15 tys. skazanych zamiast trafić do kryminału, zostało w domu z rodziną i elektroniczną bransoletą.

Możliwość odbywania w ten sposób kary miała się skończyć w sierpniu 2014 r. Wiadomo już, że pozostanie.

Na ostatnim posiedzeniu Sejm uchwalił ustawę, która karę w systemie dozoru elektronicznego wpisuje na stałe do przepisów. A to powód, by bliżej przyjrzeć się skazanym, którzy do tej pory z tego skorzystali. Z różnym zresztą skutkiem.

Choć jest trudno, wytrzymują

35-letni Tomasz K. jako pierwszy w Polsce 15 września 2009 r. został poddany dozorowi elektronicznemu. Następnego dnia stawił się w firmie obsługującej system z postanowieniem sądu.

Każdą nieobecność przy nadajniku  trzeba usprawiedliwić przed sądem

Kolejne trzy dni zajęło instalowanie sprzętu (nadajnik w domu), aż w końcu na nodze Tomasza K. pojawiła się elektroniczna bransoleta. Mężczyzna był skazany na cztery miesiące pozbawienia wolności za złamanie orzeczonego wcześniej przez sąd zakazu prowadzenia auta (za jazdę po pijanemu). Odsiedział na warszawskim Służewcu ponad dwa miesiące. To był jego pierwszy pobyt za kratkami. W tym czasie podupadł na zdrowiu i skorzystał z przerwy w odbywaniu kary.

Kiedy pojawiła się szansa na dłuższe pozostanie w domu, skierował do sądu wniosek o areszt domowy. Do odsiadki pozostało mu wtedy miesiąc i 13 dni więzienia. Tyle czasu nosił elektroniczną bransoletę. Nie musiał też rezygnować z pracy, a ponieważ przebywał głównie w domu, zajmował się dodatkowo dziećmi. Dolegliwość odbywania kary w tej formie polegała na tym, że przez 12 godzin na dobę nie mógł opuszczać mieszkania. Wytrzymał.

Inny przykład odbywania kary z elektroniczną bransoletą zakończony sukcesem to historia Krzysztofa B. Ma 45 lat i mieszka w Wielkopolsce. Rok temu został skazany na rok więzienia (za niepłacenie alimentów). Zdecydował się na elektroniczny dozór, bo nie chciał stracić dorywczej pracy. Dorabiał jako kierowca, a dzięki temu jego dług alimentacyjny powoli malał. Zgodnie z postanowieniem sądu mógł wychodzić z mieszkania od poniedziałku do piątku od godz. 6.30 do 18, w soboty od 6.30 do 15, a w niedzielę od 11 do 16.

Nosił bransoletę aż 339 dni. W tym czasie dozór nie odnotował nawet jednosekundowego spóźnienia.

Kolejny przykład: Damian O., który usłyszał wyrok skazujący, gdy miał 43 lata. Trafił do systemu na 11 miesięcy za przestępstwo przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji.

Jest współwłaścicielem i prezesem dużej firmy. Jego spółka wygrała przetarg na wykonanie inwestycji na drugim końcu Europy. Jako prezes zarządu musiał podpisać kontrakt w tym kraju. Działo się to w czasie, kiedy odbywał karę w systemie SDE. Aby mu umożliwić zawarcie umowy, sąd wyraził zgodę na kilkudniową przerwę w jej odbywaniu i pozwolił na wyjazd w celu pozałatwiania firmowych interesów.

Nadajnik dyskretnie zdjęto Damianowi O. tuż przed wylotem na lotnisku i zamontowano ponownie bezpośrednio po powrocie. Skazany wrócił do kraju w terminie i kontynuował odbywanie kary w SDE bez żadnych naruszeń. Normalny pobyt w więzieniu czy areszcie taką podróż by uniemożliwił.

Niektórzy wolą wrócić za kraty

Dozór elektroniczny zakończył się niepowodzeniem w wypadku Jakuba T.

32-letni mieszkaniec woj. mazowieckiego został skazany na rok pozbawienia wolności za niepłacenie alimentów. Elektroniczną bransoletę zdjęto mu już po 50 dniach. W tym czasie system odnotował aż 278 nieobecności skazanego w okresie obowiązywania harmonogramu (kiedy był sprawdzany nadajnik, urządzenie nie potwierdzało pobytu mężczyzny w domu). Zgodnie z postanowieniem sądu Jakub T. mógł opuszczać mieszkanie od poniedziałku do piątku od godz. 8 do 12, a w soboty i niedziele od 10 do 12. Wychodził niestety dużo częściej. W rezultacie wrócił do kryminału.

Jak się dowiedzieliśmy, do Centrali Monitorowania trafia od skazanych wiele wniosków o zamianę bransolety na pobyt w więzieniu.

Jak uzasadniają tę nietypową prośbę? Najczęściej podają zbytnią – z ich punktu widzenia – uciążliwość wykonywania wszystkich obowiązków nałożonych przez sąd, konieczność zarabiania na dom, rodzinę, dzieci oraz zbyt dotkliwe ograniczenia i trudności związane z koniecznością przestrzegania bardzo rygorystycznego harmonogramu odbywania kary w SDE, określonego postanowieniem sądu.

Przykład? Jeden ze skazanych podczas rozmowy z sędzią przyznał wprost, że chce wrócić za kratki, bo „wiosną nie sposób dobrowolnie wysiedzieć w domu".

Inny najpierw taki wniosek o zamianę napisał, a potem, kiedy dowiedział się, że żona z dziećmi wyjeżdża na kilka miesięcy do rodziny za granicę, postanowił się z niego wycofać.

– Ktoś musi pilnować domu i kota – tłumaczył sędziemu.

Jeszcze inny przyznał, że z pracą jest ciężko, żona go opuściła i trudno mu samemu utrzymać się na wolności.

– W dodatku za niepłacenie rachunków odcięli mi prąd, nawet telewizji w domu nie ma, a w kryminale jest – przekonywał sąd do uwzględnienia wniosku.

Systemu nie da się oszukać

Bransoleta jest nieduża i przypomina zegarek.

– Skazani wolą ją nosić na nodze niż na ręku. Dużo zależy też od pory roku. Latem częściej zakłada się koszulkę z krótkim rękawem niż szorty –wyjaśnia Arkadiusz Węgrzyn, sędzia penitencjarny.

Urządzenie jest odporne na wstrząsy, uderzenia, wodę, a nawet parę wodną. O każdej próbie jego uszkodzenia natychmiast się dowiaduje Centrala Monitorowania, a nadzorująca ją firma wysyła do skazanego specjalny patrol, który sprawdza, co się dzieje.

– Mieliśmy takiego delikwenta, który notorycznie spóźniał się do domu. Kiedy sprawdzaliśmy sygnał, nie było go, ale kiedy dojeżdżaliśmy pod dom, przykładnie otwierał nam drzwi. Spóźnienie tłumaczył koniecznością skorzystania z toalety, a ta mieściła się na podwórku – opowiada pracownik jednego z oddziałów centrum.

Przytacza też inną historię: – Mieliśmy człowieka, który odbywał karę w domu. Kiedy położył się spać, jego młodsi domownicy urządzili mocno zakrapianą imprezę. Na koniec wynieśli mu z mieszkania wszystko, łącznie ze stacjonarnym urządzeniem monitorującym, bo myśleli, że to telefon satelitarny. Byli przekonani, że mogą na nim zarobić. Kiedy skazany się obudził, sam natychmiast poinformował centralę, co się stało.

Jednemu ze skazanych bransoleta dosłownie uratowała życie. Zazwyczaj skrupulatnie przestrzegał on harmonogramu odbywania kary, lecz pewnego dnia zimą nie dotarł do domu. Inspektor podczas niezapowiedzianej kontroli nie zastał go. Ale na urządzeniu kontrolnym wezwanego patrolu pojawił się w pobliżu domu mężczyzny impuls wysyłany przez jego bransoletę.

– W trakcie poszukiwań okazało się, że człowiek wracał rowerem do domu, wpadł w zaspę, złamał nogę i stracił przytomność. Kiedy dotarło do niego, co się stało i komu zawdzięcza życie, nawet w szpitalu nie pozwolił zdjąć sobie bransolety – wspomina pracownik oddziału Centrali Monitorowania.

Do września 2009 r. odbywanie kary z elektroniczną bransoletką znaliśmy głównie z amerykańskich czy angielskich kryminałów. W Polsce dyskusja o ich wprowadzeniu trwała kilka lat. Przeszkodą były pieniądze – 225 mln zł. W końcu się znalazły. Dzięki nim do dziś 15 tys. skazanych zamiast trafić do kryminału, zostało w domu z rodziną i elektroniczną bransoletą.

Możliwość odbywania w ten sposób kary miała się skończyć w sierpniu 2014 r. Wiadomo już, że pozostanie.

Pozostało 93% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów