Argumentują, że nowe przepisy mogą znacząco ograniczyć prawa oskarżonych. Równie ciekawy jest przepis, który chwilowo z ustawy - na skutek zawirowań proceduralnych w Sejmie - zniknął, a mianowicie art. 37a kpk. Według nieoficjalnych informacji onet.pl - przepis ten ma zostać przywrócony w Senacie.
Bardzo krytyczna opinia Sądu Najwyższego, równie krytyczne uwagi niezależnego od rządzących Stowarzyszenia Prokuratorów "Lex Super Omnia", fatalna ocena Krajowej Rady Radców Prawnych oraz prawniczych autorytetów - mimo to rządzący przegłosowali wczoraj przygotowaną w Ministerstwie Sprawiedliwości nowelizację Kodeksu postępowania karnego.
Czytaj także: Sejm uchwalił nowelizację. Proces karny ma trwać krócej
Co zakłada nowela? Jak wskazują prawnicy, pozwala m.in. na drastyczne ograniczenie prawa do obrony. Nowe przepisy pozwalają choćby na przeprowadzenie czynności procesowej - np. przesłuchanie świadka - jeśli na rozprawie nie stawi się należycie zawiadomiona strona, np. oskarżony, o ile w sądzie pojawił się jej obrońca lub pełnomocnik (art. 117 par. 3-red.). Dla przykładu - przedstawiając rzecz w skrajnym uproszczeniu - oskarżony nie pojawi się w sądzie, a w tym czasie zostanie przesłucha osobę, której zeznania mogą przyczynić się do obalenia alibi oskarżonego. Ten - jako nieobecny - nie będzie miał szansy zareagować, zaś jego obrońca może nie mieć wiedzy równie obszernej, jak jego klient-oskarżony.
"Zasada rzetelnego procesu karnego, w tym prawo do obrony w pełnym jego wymiarze jest fundamentem współczesnego postępowania karnego (...). Jej dewastowanie przez nieprzemyślane rozwiązania legislacyjne będzie powodowało powrót do procesu inkwizycyjnego, a więc uwstecznianie i krok po kroku wyprowadzanie nas ze świata kultury prawnej demokratycznych państw prawa" - tak wdrożone zmiany ocenia prok. Aleksandra Antoniak-Drożdż ze Stowarzyszenia "Lex Super Omnia".