Sąd Najwyższy nie uwzględnił wniosku Sądu Okręgowego w Gdańsku o przekazanie sprawy największej afery finansowej ostatnich lat do innego sądu. Gdański sąd kierował się „dobrem wymiaru sprawiedliwości" i obawą przed „zarzutami o brak obiektywizmu". Jako powód wskazywał też „wyjątkowe zainteresowanie społeczne" sprawą i okoliczności zaistniałe w 2012 r., czyli głośną prowokację z udziałem Ryszarda Milewskiego, byłego już prezesa gdańskiego sądu. W niniejszej sprawie nie ma miejsca żadna z wymienionych sytuacji – uznał jednak SN. – W szczególności za okoliczność taką nie może zostać uznane wyjątkowe zainteresowanie sprawą opinii publicznej i mediów, zjawiska obecnie powszechnego w praktyce wymiaru sprawiedliwości – wskazał. „Dla krytycznych opinii przeciwwagę musi stanowić sprawność postępowania i rzetelność orzekania, nie zaś przekazywanie między sądami spraw będących przedmiotem publicznej dyskusji" – czytamy w postanowieniu wydanym przez SN. „Należy kategorycznie podkreślić, że hipotetyczna obawa przed przyszłymi niekorzystnymi społecznymi opiniami, niemająca żadnych realnych podstaw, nie powinna uzasadniać uchylania się przez sąd właściwy od rozpoznania sprawy" – napisał SN.
Jak zaznaczył, autorytet sądu buduje sprawne prowadzenie postępowań i podejmowanie, na podstawie wnikliwej i bezstronnej oceny wszystkich dowodów, merytorycznie słusznej decyzji.
Wniosek gdańskiego sądu o wyłączenie sparaliżował procedury. Do dziś nie przesłano aktu oskarżenia Marcinowi i Katarzynie P. (łódzka prokuratura skierowała go pod koniec czerwca). Zgodnie z art. 338 § 1 kodeksu karnego, „jeżeli akt oskarżenia odpowiada warunkom formalnym, prezes sądu zarządza doręczenie jego odpisu oskarżonemu, wzywając go do składania wniosków dowodowych w terminie 7 dni od doręczenia mu aktu oskarżenia". Prokuratorski materiał jest obszerny: akt oskarżenia liczy 9 tys. stron, a akta 16 tys. tomów. Rekordowa jest też liczba świadków: 20 tys. osób. Oskarżyciele chcą jednak, by na sali sądowej przesłuchać wyłącznie 423 osoby – to głównie pracownicy spółki Amber Gold różnych szczebli – z jej centrali w Gdańsku i oddziałów w terenie.
– To osoby, które mają wiedzę o mechanizmach piramidy finansowej, jaką w naszej ocenie była spółka Amber Gold. Ich zeznania mają w sprawie szczególne znaczenie – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
O wgląd w treść aktu oskarżenia (i raporty biegłych) wnosili także poszkodowani i oskarżyciele posiłkowi w podobnych aferach finansowych, jakie trafiły pod sąd w ostatnich latach – WGI (proces toczy się w Warszawie) i Finroyal (czeka na wejście na wokandę we Wrocławiu), ale bezskutecznie. Sąd w Gdańsku im odmawiał.