O problemie pisze portal autokult.pl. Chodzi o implementację do polskiego prawa przepisów unijnej dyrektywy, która powinna obowiązywać już od dwóch lat.
W ramach otwartych konsultacji swoje zdanie na temat projektu przygotowanego przez resort infrastruktury wyraziła Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów (PISKP). Jak się okazuje, w przepisach, które miałyby obowiązywać od 1 stycznia 2021 r., są błędy.
Jak pisze autokult.pl, najbardziej spektakularną luką jest wprowadzenie możliwości zakwestionowania prawidłowości przeprowadzonego badania technicznego w ciągu 2 dni roboczych od momentu jego wykonania.
Według PISKP po wprowadzeniu przepisów właściciel samochodu, w którym wykryto usterkę, mógłby w ciągu przewidzianych prawem 2 dni naprawić auto, a następnie, powołując się na nowe prawo, pojawić się na stacji i zarzucić diagnoście przeprowadzenie przeglądu niezgodnie z przepisami. Wówczas stanu pojazdu nie dałoby się już zakwestionować. - Właściciel auta mógłby więc upierać się, że podczas pierwotnego badania diagnosta popełnił błąd. W takim przypadku nowe przepisy przewidują, że koszt badania pokrywa właściciel stacji, na której doszło do badania. W efekcie nieuczciwi zmotoryzowani, którzy szybko uporaliby się z naprawą samochodu, mogliby masowo "wyłudzać" darmowe powtórne przeglądy - czytamy w portalu.