Przyszli kierowcy idą na łatwiznę, a prawo ich do tego zachęca. Ostrołęka, Łomża, Suwałki i Nowy Sącz to miasta, w których najczęściej zdawano egzamin praktyczny na prawo jazdy kat B. Najtrudniej było w Łodzi, Gdańsku, Szczecinie i we Wrocławiu.
Egzaminacyjna turystyka
Choć przepisy regulujące przebieg egzaminu i wymagania wobec kierowców są identyczne, a egzamin państwowy ujednolicony, to w małym mieście dużo łatwiej zdobyć prawo jazdy. A to sprzyja egzaminacyjnej turystyce.
Kandydat może się zapisać na egzamin w dowolnym miejscu. Przepis wymagający od kandydata składania egzaminu w miejscu stałego zameldowania zniknął w 1996 r. jako ograniczający wybór obywatela i jest mała szansa, by znów się pojawił.
Egzamin na prawo jazdy składa się z części teoretycznej i praktycznej. Pierwsza polega na rozwiązaniu testu, a druga na zaliczeniu obowiązkowych zadań na placu manewrowym i prawidłowym przejeździe przez miasto. Z testami do tej pory nie było większego problemu, ale ponad 37,5 proc. kandydatów oblewa plac manewrowy. Główne przyczyny niepowodzeń podczas jazdy po mieście to: zachowanie świadczące o możliwości stworzenia zagrożenia dla bezpieczeństwa (14 proc. negatywnych wyników); niezastosowanie się do sygnalizacji świetlnej (9 proc.); spowodowanie zagrożenia dla życia lub zdrowia (6,3 proc.) oraz dwukrotnie nieprawidłowo wykonane to samo zadanie (5,9 proc.).
Liczy się reakcja
Nieprawidłowe zachowanie na drodze często nie wynika z nieznajomości zasad, tylko nieumiejętności ich zastosowania, czyli zbyt wolnej reakcji. – W małych miastach wyniki są lepsze – potwierdza Tomasz Matuszewski z warszawskiego WORD. – Powodem nie jest pobłażanie egzaminatorów, ale sprzyjające warunki: mniejszy ruch, brak pojazdów szynowych, mniej skomplikowanych skrzyżowań, mniej znaków drogowych, a co za tym idzie, mniejsze niebezpieczeństwo popełnienia błędu. – W małym mieście można praktycznie nauczyć się trasy prawidłowego przejazdu na pamięć – dodaje Bronisław Biedrzycki, właściciel szkoły nauki jazdy.