Nasz czytelnik z Poznania sprowadził kilka lat temu cztery auta. Zapłacił po 500 zł za każdą z kart pojazdu. Trybunał Konstytucyjny uznał jednak, że przepisy o wygórowanych 500-złotowych opłatach za kartę pojazdu, jakie obowiązywały w latach 2004 – 2006, są sprzeczne z konstytucją. Chodziło o [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=170288]rozporządzenie z 28 lipca 2003 r. w sprawie wysokości opłat za kartę pojazdu (DzU z 2003 r. nr 137, poz. 1310)[/link]. Opłata spadła do 75 zł. Pan Jerzy, podobnie jak inni kierowcy, którzy zapłacili 500 zł, zaczął domagać się zwrotu różnicy.
– Pozwałem prezydenta Poznania, ale potem się wycofałem. Rozmyślam, czy to dalej ciągnąć – mówi nasz czytelnik.
[srodtytul]Pozwy mało skuteczne[/srodtytul]
Kierowcy w różny sposób starali się odzyskać pieniądze. Pisali do starostw, w których rejestrowali auta, wytaczali im powództwa, chcieli też odszkodowań od Skarbu Państwa za bezprawie legislacyjne. Z wypowiedzi kierowców na forach internetowych wynika jednak, że mało kto odzyskał pieniądze. Większość jest zniechęcona tym, że nie ma przejrzystej drogi dochodzenia zwrotu tej opłaty (patrz ramka). Z ostatniego podsumowania Ministerstwa Infrastruktury (z 2007 r.) wynika, że było 310 spraw sądowych o zwrot nadpłaconych 425 zł. Pozwów oddalonych albo odrzuconych było prawie dwa razy więcej niż tych prawomocnie osądzonych. W 2008 r. liczba wnoszonych spraw spadła, a w ostatnich miesiącach nowych pozwów w ogóle nie było. To jednak nie wszystko. – Niektóre powództwa kierowane są przeciwko powiatom jako podmiotom, których budżet zasiliła opłata za kartę pojazdu – mówi rzecznik MI Mikołaj Karpiński.
[srodtytul]Po zwrot do starosty[/srodtytul]