Coraz więcej osób, które doznały szkody na zdrowiu w wyniku udzielania im świadczeń zdrowotnych, decyduje się na dochodzenie roszczeń na drodze powództwa cywilnego - zauważa Rzecznik. Tymczasem sprawy o rekompensaty za błędy medyczne należą do najbardziej skomplikowanych, trwają bardzo długo i są wyjątkowo kosztowne. Sąd prowadzący sprawę niemal w każdym przypadku musi powołać biegłego z zakresu medycyny, a nierzadko kilku biegłych, których opinie bywają sprzeczne. Często nawet zespoły interdyscyplinarne biegłych nie dają jednoznacznych odpowiedzi na stawiane im przez sąd pytania. Wielokrotnie są wydawane opinie uzupełniające.
- Pacjenci są przekonani o swojej racji i w oparciu o taką ocenę sprawy decydują się na wytoczenie powództwa. Nie da się jednak przewidzieć wyniku tego typu sprawy i wielu pacjentów przegrywa swoje procesy. Zwłaszcza, że nie każdego stać na konsultację z profesjonalnym prawnikiem przed wytoczeniem procesu. Ich przeciwnikiem w sądzie jest pomiot leczniczy, niemal zawsze reprezentowany przez profesjonalnego pełnomocnika i o znacznie silniejszej pozycji. Pacjenci podejmują zatem spore ryzyko przegrania sprawy, a z tym wiążą się określone konsekwencje, w tym konieczność poniesienia kosztów procesu - wskazuje Rzecznik.
Dodaje, że pacjenci dochodzący roszczeń przed sądami to nierzadko osoby w bardzo trudnej sytuacji życiowej, które faktycznie poniosły szkodę na zdrowiu i często są w trakcie bardzo kosztownego leczenia albo już po nim. Niektórzy utracili też zdolność zarobkowania.
Zdaniem RPP w takich sprawach konieczne jest indywidualne podejście w kwestii kosztów sądowych i uwzględnienie szczególnych okoliczności danej sprawy takich jak sytuacja majątkowa pacjenta.
- Zgodnie z zasadą słuszności wyrażoną w art. 102 Kodeksu postępowania cywilnego, w szczególnie uzasadnionych przypadkach sąd może zasądzić od strony przegrywającej tylko część kosztów albo nie obciążać jej w ogóle kosztami - przypomina Rzecznik w wystąpieniu prezesów Sądów Apelacyjnych i Okręgowych.