Z tego rodzaju praktykami walczy Ministerstwo Cyfryzacji.
– W ostatnim czasie w internecie pojawiło się wiele produktów rzekomo zapobiegających zakażeniu koronawirusem. Oferenci, wykorzystując strach przed chorobą, nie tylko znacząco podnoszą ceny, ale i próbują handlować produktami, które w żaden sposób nie chronią przed zarażeniem – twierdzi Marek Zagórski, minister cyfryzacji.
Z informacji resortu wynika, że Allegro tymczasowo zabroniło używania słowa „koronawirus" w tytułach ofert. Oferty niezgodne z regulaminem i przepisami prawa, w tym naruszające interesy konsumentów, są na bieżąco usuwane.
Na innych portalach w internecie wciąż jednak można natknąć się na oferty cudownych ziółek etc. Co będzie, jeżeli pod wpływem impulsu dokonamy zakupu?
Prawnicy uspokajają: towar zawsze można oddać.
– Jeżeli my sami lub nasz domownik kupimy w internecie drogie specyfiki lub inne artykuły, które mają rzekomo uchronić nas przed wirusem, można powołać się na błąd wywołany podstępem, o którym mówi art. 86 kodeksu cywilnego, i odstąpić od umowy – wyjaśnia Tomasz Konieczny, radca prawny i partner w kancelarii Konieczny, Polak i Partnerzy. – Mamy na to rok, i to liczony nie od daty zawarcia umowy (czyli złożenia zamówienia w internecie) lub dnia dostawy, lecz od chwili, kiedy dowiedzieliśmy się o błędzie. Przykładowo zakupione ziółka po rozpakowaniu okazały się zwykłą melisą, a środek dezynfekujący zwykłym mydłem do mycia rąk. Jak dokonać zwrotu? Jeśli nie minęło 14 dni od daty otrzymania towaru, to można skorzystać z prawa odstąpienia od umowy zawartej na odległość na podstawie art. 27 ustawy o prawach konsumenta. W przypadku później stwierdzonego błędu należy już złożyć oświadczenie o uchyleniu się od skutków prawnych umowy sprzedaży z powołaniem na podstępne wprowadzenie w błąd – tłumaczy mec. Konieczny.