Decyzję o porodach rodzinnych należy pozostawić w gestii szpitala – uważają specjaliści z Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników (PTGiP). I krytykują Narodowy Fundusz Zdrowia, który stwierdza, że żądanie od osób towarzysząch rodzącej wykonania na pięć dni przed porodem testu na Covid, jest nieuzasadnione i nieracjonalne.
Chronić wcześniaki
„NFZ jako płatnik świadczeń zdrowotnych nie jest uprawniony i nie ma kompetencji, by ingerować w postępowanie medyczne, w tym sposób prowadzenia porodu, szczególnie w okresie zagrożenia epidemicznego" – pisze w liście do prezesa Funduszu Adama Niedzielskiego prof. Mariusz Zimmer, prezes PTGiP. I przypomina, że wprowadzony wiosną stan epidemii nie został odwołany, co oznacza konieczność ochrony przed zakażeniem osób o obniżonej odporności, w tym pacjentek w ciążach powikłanych, wcześniaków i noworodków z wadami wrodzonymi.
Czytaj też: Nowe zalecenia ws. porodów rodzinnych podczas Covid
Dodaje, że ognisko koronawirusa w szpitalu położniczym wiąże się z wyłączeniem go z funkcjonowania. „Sytuacja taka, przy permanentnym braku miejsc położniczych w polskich szpitalach, może stanowić zagrożenie opieki okołoporodowej na skalę kraju" – dodaje prof. Zimmer.
I dodaje, że interpretacja NFZ jest niedopuszczalna, a wręcz nieetyczna. – W sytuacji, gdy w szpitalu mieści się oddział patologii ciąży o III, najwyższym poziomie referencyjności, może to oznaczać brak miejsc na takim oddziale w całym regionie i może zagrażać życiu, np. dzieci przedwcześnie urodzonych – mówi dr Michał Bulsa z Naczelnej Rady Lekarskiej, rezydent ginekologii i położnictwa ze Szczecina. – Zmiana wytycznych konsultantów krajowych perinatologii oraz ginekologii i położnictwa może być niefortunna – ostrzega dr Bulsa.