Pacjenci i ich rodziny przypisują często niepowodzenia w leczeniu błędowi lekarskiemu – ostatnia taka głośna sprawa dotyczy leczenia ojca Zbigniewa Ziobry. Tymczasem nie jest łatwe wykazanie, że doszło do błędu lekarskiego, a co za tym idzie – uzyskanie odszkodowania za utracone zdrowie czy życie bliskich albo zadośćuczynienia za doznane cierpienia.

Samo pojęcie „błąd lekarski” nie zostało bowiem nigdzie precyzyjnie zdefiniowane. Przyjmuje się, że jest to wykonanie jakiejś procedury medycznej w sposób sprzeczny z regułami obowiązującymi w aktualnym stanie wiedzy. Pacjenci jednak gotowi są zaliczać do błędów lekarskich także nieskuteczne leczenie czy nietrafną diagnozę. Czy słusznie – o tym decyduje sąd, posiłkując się z zasady opiniami biegłych.

Poszkodowany może dochodzić swoich racji dwutorowo. Po pierwsze – skierować swoje pretensje do rzecznika odpowiedzialności zawodowej przy Naczelnej Izbie Lekarskiej. Niezależnie od tego, czy uzyska tam potwierdzenie swojej opinii o zaistnieniu błędu lekarskiego czy też nie – może wystąpić na cywilną drogę sądową przeciwko sprawcy swojego nieszczęścia. Musi jednak określić szkodę, jaką mu wyrządzono, i wysokość odszkodowania czy zadośćuczynienia. Czasem dochodzi w sądzie do ugody i przynajmniej częściowego zaspokojenia roszczeń, częściej jednak takie sprawy ciągną się latami. Istnieje także możliwość łączenia roszczeń cywilnych ze sprawą karną w ramach specjalnego powództwa – są wówczas rozpoznawane na tej samej rozprawie.

Na dochodzenie swoich praw w sądzie prawo daje poszkodowanemu czas praktycznie nieograniczony – od niedawna obowiązują bowiem korzystne zmiany przepisów. Takie roszczenia przedawniają się dopiero po upływie trzech lat od dnia, w którym zainteresowany dowiedział się o szkodzie i o osobie zobowiązanej do jej naprawienia. Jeśli więc niekorzystne skutki leczenia (np. problemy wynikające ze źle przeprowadzonej operacji) ujawniły się choćby po dwudziestu latach, poszkodowany ma jeszcze trzy lata na pozwanie lekarza czy szpitala.