Rzecznik praw obywatelskich wystąpił do prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia o wskazanie w przepisach czasu, w jakim lekarz ma obowiązek przyjechać w nocy do ciężko chorej osoby.
Zarządzenie prezesa NFZ dotyczące nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej nie określa bowiem, ile godzin może maksymalnie upłynąć od telefonu pacjenta do chwili, gdy medyk pojawi się w jego domu.
Pracownicy każdej przychodni, która podpisała z NFZ kontrakt, są jego zapisami zobowiązani do wizyt domowych. Oznacza to, że jeśli pacjent nie jest zdolny dotrzeć samodzielnie do lekarza, a ten odmawia przyjazdu, łamie warunki kontraktu.
W praktyce nie wiadomo, jak stosować regulacje z zarządzenia prezesa funduszu. Dowodzi tego sytuacja małopolskich pacjentów, którzy często na wizytę muszą czekać wiele godzin albo których rejestratorki namawiają, aby jednak sami np. zamówili taksówkę i przyjechali do dyżurującej w nocy przychodni. Służbie zdrowia także trudno czasami wyjechać poza obszar przychodni, kiedy na dyżurze jest jeden lekarz czy jedna pielęgniarka.
Takie sytuacje opisywała "Gazeta Krakowska", dlatego RPO wystąpił do NFZ z pytaniem, czy w ogóle da się określić czas pojawienie się lekarza w domu pacjenta. Jeśli to możliwe - zdaniem RPO - przepisy trzeba doprecyzować.