Reklama

Rozporządzenia unijne w sprawie połowu dorszy nie powinny zaskakiwać

Wyroki w sprawach ukaranych rybaków bałtyckich sygnalizują dylematy, jakie stwarza stosowanie prawa europejskiego

Publikacja: 26.07.2012 08:35

Na trzech armatorów rybackich kutrów, których sprawy rozstrzygał ostatnio Naczelny Sąd Administracyjny, nałożono wysokie kary pieniężne za naruszenie rozporządzenia Komisji (WE). W NSA znalazło się około 100 takich spraw.

Rozporządzenie z 9 lipca 2007 r. zakazywało połowów dorsza w Morzu Bałtyckim przez polskie statki z powodu trzykrotnego przekroczenia limitów połowowych. Rybacy twierdzili, że nie ma na to dowodów. Z danych wiarygodnych polskich instytucji wynika, że złowiono 63–67 proc.  limitów połowowych dorsza na 2007 r.

Zakazane dorsze

– Nie mamy do czynienia z przełowieniem. Rybacy nie działali przeciwko prawu unijnemu, to ono ich zaskoczyło  – mówi adw. Roman Nowosielski. – Minister obiecał, że wobec rozbieżnych ocen  Polska zaskarży rozporządzenie do Trybunału Sprawiedliwości UE. Ale tak się nie stało,  a rybaków dotkliwie ukarano.

NSA oddalił skargi kasacyjne. Inne wyroki brzmiały podobnie. Zgodnie z rozporządzeniem Rady (WE)  Komisja Europejska jest uprawniona do wprowadzenia zakazu połowów na podstawie dostępnych sobie informacji. Dopóki taki akt obowiązuje, organy administracji i sądy muszą go stosować. Nie mogą badać rzetelności  informacji, a jego ważność może zakwestionować tylko Trybunał Sprawiedliwości – stwierdził NSA.

Co robimy w Brukseli

– Prawo unijne zmusza nas do przyjęcia standardów obowiązujących w UE. Musimy dostosować się do wyśrubowanych nieraz norm, które obowiązują m.in. w ochronie środowiska, w rolnictwie  czy przy ograniczaniu szkodliwych emisji. Mądre stosowanie unijnych przepisów posuwa więc nas naprzód – ocenia prof. Genowefa Grabowska z Uniwersytetu Śląskiego.

Reklama
Reklama

Wskazuje, że pojawia się nowy problem: żeby polscy rolnicy, rybacy, przedsiębiorcy byli traktowani tak jak w innych państwach członkowskich.

– Rozporządzenia unijne wiążą te państwa wprost i w całości. Od kiedy przystąpiliśmy do UE, ich treść zależy jednak również od Polski. Projekt, powstający w Komisji Europejskiej przekazywany jest bowiem Radzie UE złożonej z właściwych ministrów, w tym ministra polskiego, a następnie do Parlamentu Europejskiego, w którym zasiadają również polscy europosłowie. Nie są to więc rozporządzenia narzucane państwom członkowskim, tylko akty, w których przygotowaniu one uczestniczą.

Prof. Grabowska podkreśla, że dyskusje trwają nieraz długo, a dobrzy negocjatorzy mogą wynegocjować lepsze warunki. Tyle że nie bardzo jeszcze umiemy się poruszać w administracyjnym molochu UE.

Adwokat Roman Nowosielski uważa, że Polska za mało broni naszych obywateli na forum UE.  – Czasami przesadzamy, chcąc wykazać Unii, że jesteśmy godni zaufania. Powinniśmy  pilnować, żeby prawo unijne było dostosowane do naszych standardów, by były dłuższe okresy dostosowywania, żeby nie zaskakiwać obywateli. Za mało też wiemy, jak działa rząd na forum UE, brakuje rzetelnej informacji.

prof. Bogusław Banaszak, Uniwersytet Wrocławski

Wszystkie państwa mają kłopot ze stosowaniem przepisów unijnych. W wielu wypadkach grożą nam kary za niestosowanie prawa wspólnotowego, np. w dziedzinie telekomunikacji. Niekiedy natomiast wychodzimy za bardzo do przodu, jak np. w recyklingu pojazdów, w którym nie tylko wyprzedziliśmy regulacje unijne, ale wręcz stworzyliśmy warunki nie do spełnienia. Nieudanym przykładem zastosowania prawa unijnego jest ustawa o równym traktowaniu, całkiem niepotrzebna, ponieważ w polskich przepisach zostało to już dawno uregulowane. Niekiedy na siłę robimy ustawy, które poprawiają rozporządzenia unijne, niekiedy wpisujemy je do ustaw, uzupełniamy – i nic z tego nie wychodzi.

Na trzech armatorów rybackich kutrów, których sprawy rozstrzygał ostatnio Naczelny Sąd Administracyjny, nałożono wysokie kary pieniężne za naruszenie rozporządzenia Komisji (WE). W NSA znalazło się około 100 takich spraw.

Rozporządzenie z 9 lipca 2007 r. zakazywało połowów dorsza w Morzu Bałtyckim przez polskie statki z powodu trzykrotnego przekroczenia limitów połowowych. Rybacy twierdzili, że nie ma na to dowodów. Z danych wiarygodnych polskich instytucji wynika, że złowiono 63–67 proc.  limitów połowowych dorsza na 2007 r.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Reklama
Prawo drogowe
Kiedy na skrzyżowaniu działa zasada „prawej ręki"? Sąd rozstrzygnął spór
Prawo karne
Ponad 300 km/h przez Warszawę. Niespodziewany zwrot ws. pirata drogowego
Edukacja i wychowanie
Prywatne uczelnie przejmują studentów psychologii. Alarmujący raport
Sądy i trybunały
Prof. Piotr Tuleja: Ustrój Polski się zmienił, wróciliśmy do XIX wieku
Spadki i darowizny
Ile razy można zmienić testament notarialny i w jakim trybie? Zasady są jasne
Reklama
Reklama