Kolejny etap rządowego programu in vitro rusza już w lipcu tego roku. Program rozpisany na dwa lata będzie kosztował budżet państwa 170 mln zł. W kończącym się właśnie pierwszym roku działania konkursu resort refundował parom trzy cykle in vitro. Procedura dla pojedynczej pary kosztowała ok. 7,5 tys. zł. Dodatkowo pacjenci sami musieli z własnej kieszeni pokryć koszty zakupu leków. Te kosztowały w granicach 3–4 tys zł. W kolejnej edycji programu, który rusza już za moment, pary będą już mogły liczyć na refundację farmaceutyków.
Jak poinformował wiceminister Igor Radziewicz-Winnicki na jednej z ostatnich konferencji poświęconych ustawie refundacyjnej, urzędnicy prowadzą właśnie negocjacje z firmami farmaceutycznymi.
Z jednej strony będzie to ułatwienie dla pacjentów. Z drugiej strony zakończony w resorcie konkurs na realizację programu in vitro budzi wiele wątpliwości. Prawnicy kancelarii KJSD ze Szczecina, którzy przygotowali analizę prawną dla jednej z klinik startujących w tym konkursie, uważają, że działania urzędników Ministerstwa Zdrowia są wręcz sprzeczne z ustawą o świadczeniach opieki zdrowotnej. Art. 48. ust 7 wskazuje, że wszystkie kryteria dla uczestników konkursów zdrowotnych powinny być jawne.
Kancelaria nie zostawia też suchej nitki na kryteriach oceny kwalifikacji personelu. Szczegółowa punktacja także była nieznana klinikom przed przystąpieniem do konkursu. W konsekwencji tyle samo punktów dostała placówka mająca pracownika z doświadczeniem zawodowym i lecznica zatrudniająca osobę ze stopniem naukowym doktora. Nieważne, z jakiej dziedziny medycyny.
Resort zdrowia przekonuje jednak, że wszystko było jawne i transparentne.