Uczelnia ma trzy miesiące na podjęcie decyzji, czy chce sama komercjalizować wynalazek. Takie zmiany przewiduje wchodząca dziś w życie nowelizacja prawa o szkolnictwie wyższym. Jeśli się na to zdecyduje, naukowcowi przysługiwać będzie co najmniej 50 proc. środków uzyskanych z komercjalizacji, obniżonych o nie więcej niż 25 proc. kosztów bezpośrednio związanych z komercjalizacją (np. kosztów ochrony prawnej, ekspertyz, wyceny wartości i opłat urzędowych).
Jeśli zaś uczelnia w ciągu trzech miesięcy nie podejmie się komercjalizacji, prawa przejmie naukowiec – nabędzie je za nie więcej niż 10 proc. minimalnego wynagrodzenia za pracę.
Po komercjalizacji dokonanej przez pracownika uczelni publicznej przysługuje 25 proc. wynagrodzenia, obniżonego o nie więcej niż 25 proc. kosztów bezpośrednio związanych z tą komercjalizacją, które zostały poniesione przez pracownika.
Nowelizacja precyzuje ponadto obowiązki naukowca. Pracownik uczelni publicznej jest zobowiązany do zachowania poufności wyników badań naukowych oraz związanego z nimi know-how. Musi też przekazać uczelni wszystkie posiadane informacje, utwory wraz z własnością nośników, na których zostały utrwalone. Do tej pory brakowało zapisów, które by dawały naukowcom prawa majątkowe do własnych odkryć. Co więcej, w całości dysponowały nimi uczelnie. A te słabo sobie radziły z komercjalizacją. Jeśli już do niej doszło, wynalazca otrzymywał udział w zysku zgodny z umową między stronami bądź regulaminem własności intelektualnej obowiązującym na danej uczelni.
—kwa