Polacy mają utrudnioną możliwośc leczenia za granicą

Tylko 37 Polaków skorzystało dotąd z leczenia w UE poza Polską. Urzędnicze państwo górą.

Aktualizacja: 03.12.2014 19:06 Publikacja: 03.12.2014 18:50

Polacy mają utrudnioną możliwośc leczenia za granicą

Foto: Fotorzepa / Michał Walczak

59-letnia Maria B. potrzebuje szybko endoprotezoplastyki stawu biodrowego. Ma problemy z chodzeniem i nie może pracować. Na refundowany zabieg w szpitalu w Krakowie musi czekać do 2019 r., prywatny kosztuje 20 tys. zł. Kobieta planuje więc operację za granicą i chce zgłosić do NFZ wniosek o zwrot pieniędzy.

Sęk w tym, że musi mieć skierowanie od lekarza specjalisty mającego kontrakt z NFZ. Na wizytę czeka się pół roku, a Fundusz nie honoruje skierowań od lekarzy pracujących w prywatnych gabinetach.

Ta i inne bariery utrudniają Polakom wyjazdy na zagraniczne leczenie. Taką możliwość dały im od 15 listopada nowe przepisy wdrażające dyrektywę o transgranicznym leczeniu. Dzięki nim można pojechać na badania lub operację do innego kraju UE, zapłacić, a później złożyć wniosek do NFZ o zwrot pieniędzy. Na droższe zabiegi potrzebna jest z góry zgoda Funduszu.

Z naszych informacji wynika, że w całym kraju od połowy listopada tylko 37 pacjentów złożyło wnioski o zwrot kosztów leczenia za granicą. ?W niektórych województwach nie zrobił tego nikt.

– Kto może wyłożyć kilkanaście tysięcy złotych na leczenie w innym kraju, a później czekać na zwrot? – zastanawia się Marek Jakubowicz z podkarpackiego oddziału NFZ.

Prym wśród leczących się za granicą wiodą Ślązacy. Do NFZ w Katowicach wpłynęły 23 wnioski o zwrot opłaty za zabiegi, głównie usunięcia zaćmy. Pacjenci ze Śląska szturmują kliniki okulistyczne w Czechach.

– Codziennie odbieramy po kilka telefonów z prośbą o zapis. Zaćmę usuwamy za ok. ?1 tys. zł taniej niż w Polsce. ?I czeka się niecały miesiąc – tłumaczy Mateusz Zaród, przedstawiciel sieci czeskich klinik okulistycznych Gemini.

Ślązacy rzucili się na operację zaćmy, bo zabieg  trwa ?15 minut i wymaga jednodniowego pobytu w szpitalu. A w takim przypadku wcześniejsza zgoda NFZ jest zbędna.

Na inne zabiegi jest mało chętnych, bo polskie przepisy są zbyt restrykcyjne.

– To wina Ministerstwa Zdrowia, które  wymaga uzyskania zgody NFZ na leczenie. W wielu przypadkach, np. gdy chory za granicą musi sobie kupić leki, zgoda Funduszu na zakup jest sprzeczna z dyrektywą – mówi adwokat Bartłomiej Kuchta.

Uważa też, że wielu ludzi nie wie jeszcze o nowej możliwości.

Piotr Piotrowski, prezes fundacji Porozumienie Pierwszego Czerwca, dodaje, że „wniosków będzie znacznie więcej, gdy pacjenci zaczną dostawać skierowania od specjalistów i prosić NFZ o zgodę". Zaznacza, że na leczenie warto jechać, bo w wielu krajach są mniejsze kolejki.

59-letnia Maria B. potrzebuje szybko endoprotezoplastyki stawu biodrowego. Ma problemy z chodzeniem i nie może pracować. Na refundowany zabieg w szpitalu w Krakowie musi czekać do 2019 r., prywatny kosztuje 20 tys. zł. Kobieta planuje więc operację za granicą i chce zgłosić do NFZ wniosek o zwrot pieniędzy.

Sęk w tym, że musi mieć skierowanie od lekarza specjalisty mającego kontrakt z NFZ. Na wizytę czeka się pół roku, a Fundusz nie honoruje skierowań od lekarzy pracujących w prywatnych gabinetach.

Pozostało 81% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów