Państwowa Komisja Wyborcza nie podjęła jeszcze decyzji, czy wyniki wyborów referendum mają być ogłoszone równocześnie, czy też jedne będą później od drugich. – W pierwszej kolejności powinny być podane wyniki wyborów, bo to jest najważniejsze – mówi Wojciech Hermeliński, były przewodniczący PKW. – Myślę, że PKW będzie czekała, aż spłyną wszystkie wyniki – i z wyborów, i z referendum.
Ważniejsze od samego ogłoszenia są jednak zasady liczenia głosów – w szczególności w obwodach zagranicznych. Zgodnie bowiem z ostatnią nowelizacją kodeksu wyborczego wyniki głosowania w tych komisjach muszą być ustalone w ciągu 24 godzin od zakończenia głosowania albo zostają uznane za niebyłe. Terminu tego nie ma jednak w ustawie referendalnej.
Czytaj więcej
Sąd Najwyższy nie dopatrzył się zagrożenia dla utraty głosów z zagranicy przez wymóg przekazania wyników w ciągu 24 godzin do kraju pod rygorem ich nieuwzględnienia.
Rzecznik praw obywatelskich już w kwietniu zwrócił uwagę na ten problem. Powołał się też na dane PKW dotyczące czasu liczenia głosów w poprzednich wyborach parlamentarnych. W niektórych komisjach zagranicznych sięgał on 14–15 godzin. A to jedynie wyniki dwóch głosowań. Uwzględniając też referendum, należy doliczyć kolejne 7–7,5 godziny, stąd bardzo blisko do przekroczenia terminu. Problem wzmógł się jeszcze po opublikowaniu wytycznych PKW z 3 października, zgodnie z którymi wszystkie protokoły muszą być oddane razem.
– Nie da się podzielić protokołów na trzy części i wysłać najpierw wyników do Sejmu i Senatu, a potem z referendum – wskazuje Wojciech Hermeliński. – Choć według literalnej wykładni nie powinno się przenosić limitu czasowego z kodeksu wyborczego do ustawy referendalnej, to w praktyce taki efekt mają wytyczne PKW – dodaje.