Łacina w szkołach: Nawet w czasach PRL uczyło się jej ok. 30 proc. licealistów

Łaciny nie da się nauczyć, wyjeżdżając za granicę na wakacje albo do pracy, to szkoła musi dać uczniom ku temu możliwość – mówi Katarzyna Ochman, prezes Polskiego Towarzystwa Filologicznego (PTF).

Publikacja: 14.02.2023 03:00

Łacina w szkołach: Nawet w czasach PRL uczyło się jej ok. 30 proc. licealistów

Foto: Adobe Stock

Łacina od przyszłego roku wrócić ma do szkół, a PTF nie zgadza się z argumentem, że nie będzie miał kto jej uczyć. Latynistów nie brakuje?

Kilka dni temu uruchomiliśmy Cenzus Latynistów, w którym dotąd wzięło udział już ponad 100 osób. Połowa z nich zadeklarowała gotowość podjęcia pracy w szkole już od września 2023 r. Są to nauczyciele, którzy w ciągu ostatnich lat byli zwalniani, właśnie z powodu redukcji liczby godzin przedmiotu, którego uczyli. Chcą wrócić, choć często świetnie odnaleźli się na rynku pracy, a oferowane przez szkoły warunki finansowe są kiepskie. Na razie najwięcej zgłoszeń mamy z Warszawy, Krakowa, Gdańska, Wrocławia i Łodzi, ale są też nauczyciele z innych, często małych miejscowości w całej Polsce; tacy, którzy musieli przekwalifikować się u szczytu kariery dydaktycznej, więc mogą jeszcze długo pracować w zawodzie nauczyciela. Zgłaszają się też najmłodsi absolwenci filologii klasycznej, podekscytowani perspektywą pracy z młodzieżą, na co dotąd nie mieli szans. Na szczęście nie mamy jeszcze luki pokoleniowej.

Jednak ci, którzy odeszli kilka lub kilkanaście lat temu, nie uczyli dzieci ze szkół podstawowych, co przewiduje obecne rozporządzenie ministerstwa edukacji.

Mówimy tu o VII i VIII klasie, więc nie są to już małe dzieci. Ale też nie spodziewamy się, żeby podstawówki z łaciną wyrosły jak grzyby po deszczu – rozporządzenie daje po prostu taką możliwość. Zapewniam jednak, że znajdą się w Polsce latyniści, którzy mają doświadczenie z uczeniem również młodszych grup wiekowych. Aby ułatwić zarówno szkołom, jak i indywidualnym osobom znalezienie odpowiedniego nauczyciela, PTF zorganizowało ogólnopolską akcję „Szukam latynisty” – wystarczy napisać maila na adres szukam.latynisty@ptf.edu.pl, a my przekażemy informację do wykwalifikowanych nauczycieli czy korepetytorów w regionie.

Czyli łacina wraca do szkół po latach niełaski.

Tak, bo szacuje się, że – paradoksalnie – nawet w czasach PRL uczyło się jej ok. 30 proc. licealistów. Odsetek ten nie zmieniał się znacząco od lat 50. aż do 1991 r. Niestety, już w wolnej Polsce każda kolejna reforma edukacji skutkowała redukcją godzin języka łacińskiego. Doprowadziło to do tego, że w roku 2016 już nie co trzeci czy co czwarty, a zaledwie co trzechsetny uczeń miał styczność z językiem łacińskim.

Czy ta tendencja nie szła w parze ze słabnącym zainteresowaniem uczniów?

„Postępowi” uczniowie, rodzice i dyrektorzy byli oczywiście coraz mniej życzliwi łacinie, ale ten spadek zainteresowania następował dość powoli. Natomiast spadek liczby uczących się łaciny w szkołach był drastyczny. Analiza statystyk jasno pokazuje, jak bezlitośnie konkretne rozporządzenia usuwały łacinę. Obecna propozycja resortu edukacji to pierwszy poważny krok w drugą stronę.

Czytaj więcej

Lekcje łaciny i biznesu już wkrótce wejdą do szkół

Tyle że świat przez ostatnie 30 lat zmienił się nie do poznania, a edukacja stała się kolejną „użytkową” dziedziną naszego życia. Sceptycy pytają więc: po co nam dziś martwy język?

Rozważania o tym, po co uczyć się łaciny, to temat na inną, bardzo długą rozmowę. Oferta, którą – jak ufam – zaproponują dyrektorzy szkół, skierowana będzie do tych uczniów, którzy przeczuwają, że w nauce łaciny leży wielka wartość. Tą wartością jest ciągłość kulturowa świata zachodniego. Nie chodzi tutaj tylko o związki ze starożytnością, ale o to, że przez dwa tysiąclecia łacina była wspólnym językiem szeroko rozumianej „Europy”. Łacina to nie tylko język, ale przede wszystkim sposób myślenia: cały zestaw pojęć i wyobrażeń, którymi posługiwali się przez stulecia wykształceni ludzie Zachodu.

Znajomość łaciny jest tym, co nas identyfikuje i odróżnia od innych wielkich cywilizacji, takich jak chińska, arabska czy indyjska. Jeśli chcemy, żeby nasi uczniowie mieli świadomość własnej kultury, to nie możemy ich odcinać od łaciny. To tak, jakby Chińczycy przestali uczyć się chińskich znaków i zaczęli pisać w transliteracji, pozbawiając się tym samym kontaktu z całym swoim dziedzictwem. Owszem, łacina jest językiem martwym, ale to jest przecież jej zaleta! „Martwy” nie oznacza, że jest to język niepotrzebny, ale że – w przeciwieństwie do języków nowożytnych – przestał się zmieniać. Teksty Cycerona, Augustyna, Kochanowskiego i te, które powstają dzisiaj, są napisane w tym samym języku.

Którego nie sposób nauczyć poza szkołą.

I którego wprowadzenie nie będzie zagrożeniem dla przedmiotów „użytkowych”: fizyki, biologii czy chemii. Łacina będzie „rywalizować” tylko z drugim językiem nowożytnym, czyli tym, który wybiera się poza angielskim. Ale powiedzmy sobie szczerze: niemieckiego, włoskiego czy hiszpańskiego trudno jest porządnie się nauczyć w szkole, przez dwie godziny tygodniowo. To dzieje się na wyjazdach zagranicznych, podczas podejmowania pierwszych prac studenckich, na obozach językowych i w innych sytuacjach życiowych. Jeśli chodzi o łacinę, to takich możliwości nie ma, bo nie da się wyjechać do kraju, gdzie wszyscy jej używają. Dlatego to szkoła powinna być miejscem, w którym każdy ambitny uczeń będzie miał możliwość nauki tego języka.

Czytaj więcej

Tomasz Pietryga: Po co nam łacina, skoro mamy sztuczną inteligencję?

Łacina od przyszłego roku wrócić ma do szkół, a PTF nie zgadza się z argumentem, że nie będzie miał kto jej uczyć. Latynistów nie brakuje?

Kilka dni temu uruchomiliśmy Cenzus Latynistów, w którym dotąd wzięło udział już ponad 100 osób. Połowa z nich zadeklarowała gotowość podjęcia pracy w szkole już od września 2023 r. Są to nauczyciele, którzy w ciągu ostatnich lat byli zwalniani, właśnie z powodu redukcji liczby godzin przedmiotu, którego uczyli. Chcą wrócić, choć często świetnie odnaleźli się na rynku pracy, a oferowane przez szkoły warunki finansowe są kiepskie. Na razie najwięcej zgłoszeń mamy z Warszawy, Krakowa, Gdańska, Wrocławia i Łodzi, ale są też nauczyciele z innych, często małych miejscowości w całej Polsce; tacy, którzy musieli przekwalifikować się u szczytu kariery dydaktycznej, więc mogą jeszcze długo pracować w zawodzie nauczyciela. Zgłaszają się też najmłodsi absolwenci filologii klasycznej, podekscytowani perspektywą pracy z młodzieżą, na co dotąd nie mieli szans. Na szczęście nie mamy jeszcze luki pokoleniowej.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP