„Od początku obowiązywania tych przepisów podmioty lecznicze napotykały trudności z zawieraniem umów (...), przede wszystkim w wyniku ograniczonej oferty rynku usług ubezpieczeniowych. Powoduje to bardzo wysokie kwoty polis" – czytamy w uzasadnieniu projektu nowelizacji ustawy o działalności leczniczej.
Z naszych informacji wynika, że średni koszt takiej polisy dla dużego szpitala to kilkaset tysięcy złotych.
Dr Zbigniew Pawłowicz, poseł PO, a do niedawna wieloletni dyrektor bydgoskiego Centrum Onkologii, uważa, że ta suma nie jest zbyt wysoka dla dużej placówki wykonującej zabiegi obarczone ryzykiem.
– Duży szpital onkologiczny, prowadzący radioterapię, chemioterapię i zabiegi operacyjne u pacjentów o na ogół słabym stanie zdrowia, musi się zabezpieczyć przed procesem. Ja dzięki takiemu ubezpieczeniu nie musiałem się angażować w sprawy pozwów o odszkodowania, których było kilka – mówi dr Pawłowicz. I dodaje, że w czasach, kiedy wzrasta liczba pozwów o odszkodowania za błędy medyczne, brak dodatkowej polisy jest błędem. – Tym bardziej że roszczenia idą już nie w tysiące, ale w miliony złotych – dodaje.
Dr Przemysław Sielicki, dyrektor stołecznego Szpitala Bródnowskiego, uważa, że decyzja o dodatkowym ubezpieczeniu powinna należeć do zarządu danej placówki. – Uważam, że to dobry ruch, że podmiotom medycznym daje się swobodę wyboru. Zarząd szpitala jest w stanie ocenić ryzyko zdarzeń niepożądanych i na podstawie analiz zdecydować, czy wystarczy mu samo OC. Stawki dodatkowego ubezpieczenia są wysokie, a szkodowość relatywnie niska. Kilkaset tysięcy złotych, jakie rocznie przeznacza się na ubezpieczenie, może nigdy nie zostać wykorzystane – tłumaczy dr Sielicki. Zarząd jego szpitala zdecydował, że dodatkowe ubezpieczenie nie jest mu potrzebne.