Od kiedy w środę resort zdrowia przedstawił poprawiony projekt ustawy o sieci szpitali, wielu dyrektorów zmienia wnioski o włączenie do sieci. Nowe zapisy przewidują możliwość kwalifikowania placówek powstałych z połączenia dwóch lecznic. Warunkiem jest przedstawienie do 20 marca aktu o połączeniu.
– Dla wielu szpitali to szansa na kwalifikację na wyższy poziom i finansowanie z budżetu państwa dla wszystkich oddziałów – tłumaczy prof. Jarosław J. Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali
Egzotyczne mariaże
I tak jedną placówką staną się np. szpitale wojewódzkie w Wejherowie i w Gdyni. Choć dzieli je około 30 km, po połączeniu mają szansę na wspólny ryczałt. W planach połączeń przodują szpitale na Śląsku. – Czasami to naprawdę egzotyczne mariaże, choć nie można się dziwić ich dyrektorom – mówi prof. Fedorowski.
Lepsze konsorcja
Połączenie to jedyna szansa na przetrwanie dla szpitali, jednoprofilowych lub jednodniowych, które w braku kontraktu z NFZ na prowadzenie izby przyjęć lub szpitalnego oddziału ratunkowego (SOR) nie mają szansy na wejście do sieci. Skazane na działalność komercyjną szybko znalazłyby się na skraju bankructwa.
Zdaniem Marka Wójcika, byłego ministra administracji i cyfryzacji i eksperta Związku Miast Polskich, połączenie odstraszy część placówek, które stracą samodzielność. Jego zdaniem lepszym rozwiązaniem byłoby umożliwienie szpitalom tworzenie konsorcjów, w których każdy z podmiotów gospodarczych zachowuje indywidualność. Połączenie oznacza bowiem wchłonięcie przez większą jednostkę i utratę samodzielności.