Minister rolnictwa przygotował projekt zmian wprowadzających w Polsce nowy rodzaj umów o pracę w rolnictwie, których do tej pory nie było. Już w przyszłym roku może w ten sposób zostać zatrudnionych nawet pół miliona osób. Głównie będą to pracownicy ze Wschodu.
Mniejsza ochrona
Chodzi o wprowadzenie możliwości zawarcia przez rolnika umowy o pomocy przy zbiorach owoców i warzyw. Umowa z pomocnikiem rolnika będzie mogła być zawarta na nie więcej niż 90 dni w ciągu roku kalendarzowego. W tym czasie rolnik będzie opłacał zryczałtowaną składkę na ubezpieczenie wypadkowe, chorobowe i macierzyńskie (obecnie wynosi 42 zł miesięcznie) oraz ubezpieczenie zdrowotne (jak za domownika w działach specjalnych produkcji rolnej, czyli obecnie 132 zł). Łącznie takie zatrudnienie, poza pensją, kosztowałoby rolnika tylko 174 zł miesięcznie. Nowe przepisy nie przewidują tu obowiązku zapłaty składki emerytalnej i rentowej. W myśl uzasadnienia do projektu do wynagrodzenia pomocników rolników nie będą miały zastosowania przepisy o minimalnym wynagrodzeniu. Będą oni mogli zarabiać mniej niż 13 zł za godzinę pracy na kontrakcie czy 2 tys. zł miesięcznie na etacie.
– To tworzenie nowej formy zatrudnienia pracowników w Polsce i odejście od podnoszenia standardów w tym zakresie związanych z dążeniem rządu do zatrudniania pracowników wyłącznie na etatach z pełnym ubezpieczeniem – zauważa Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP.
– To niezrozumiała dla nas inicjatywa – dodaje Robert Lisicki, dyrektor departamentu pracy, dialogu i spraw społecznych w Konfederacji Lewiatan.
Ministerstwo broni się, przywołując przykład Francji, gdzie funkcjonują trwające nie dłużej niż 30 dni umowy na czas winobrania, czy Niemiec, gdzie nie trzeba płacić wszystkich składek za takiego sezonowego pracownika. Srodtytul: Ubezpieczenie w razie wypadku