– Podstawową sprawą jest ustalenie warunków koegzystencji upraw GMO i tradycyjnych – mówił wczoraj w Sejmie wiceminister środowiska Janusz Zaleski.

Z przebiegu publicznego wysłuchania, które odbyło się wczoraj w gmachu parlamentu, wynika jednak, że [b]o konsensus nie będzie łatwo[/b]. Proponowane przez Ministerstwo Środowiska przepisy nie satysfakcjonują bowiem ani zwolenników, ani przeciwników otwartych upraw roślin genetycznie modyfikowanych. Wczoraj na sali dominowali niechętni uwolnieniu przedstawiciele nauki, organizacji ekologicznych i rolnicy – zwolennicy tradycyjnych metod. Podtrzymali swoje negatywne stanowisko dotyczące uwolnienia. Argumentowali to m.in. względami medycznymi i badaniami innych krajów europejskich. Zwolennicy przeciwstawiali argumenty dotyczące postępu biotechnicznego i opłacalności produkcji.

Minister Zaleski przypomniał, że najbardziej kontrowersyjne przepisy określające, w jakiej odległości od konwencjonalnych pól będzie można uprawiać zmodyfikowane rośliny, zostaną ujęte nie w ustawie, lecz w rozporządzeniu.