Szkoły wyższe: w 2013 zmieni się sposób podziału dotacji dla uczelni

W 2013 r. zmieni się sposób podziału dotacji dla uczelni. Promowane mają być jakość i praktyczny charakter studiów.

Publikacja: 14.01.2013 07:40

Uniwersytet Warszawski

Uniwersytet Warszawski

Foto: Fotorzepa, dp Dominik Pisarek

Przez najbliższe trzy lata publiczne szkoły wyższe mogą mieć pewność, że otrzymają z budżetu państwa 65 proc. kwoty, którą dysponowały w minionym roku. Będzie to zatem o 5 pkt procentowych mniej niż dotychczas. Tak wynika z ostatniej wersji projektu rozporządzenia ministra nauki i szkolnictwa wyższego w sprawie sposobu podziału dotacji dla uczelni publicznych i niepublicznych.

W pierwotnym projekcie tzw. stała przeniesienia wynosiła od 50 do 70 proc. Wskutek konsultacji resort określił jej stały poziom, i to włącznie do 2015 r. Podział 35 proc. funduszy będzie zależał m.in. od potencjału i dostępności kadry.

Pracodawcy krytykują

Henryka Bochniarz, prezydent Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan, w uwagach do projektu wskazała jednak, że taka propozycja podziału sprzyja zachowaniu status quo uczelni, ponieważ większość środków otrzymają na podstawie danych z poprzednich lat, a nie aktualnych osiągnięć i wyników.

W rezultacie uczelnia, która w 2015 r. właściwie przestanie kształcić z braku studentów, i tak dostanie dotację. Według Lewiatana może się to przyczynić do zahamowania rozwoju szkolnictwa wyższego. W tym roku w budżecie państwa na szkolnictwo wyższe zarezerwowano 7,5 mld zł. 65 proc. z tego to blisko 4,9 mld zł.

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wyjaśnia jednak, że w krótkim czasie uczelniom trudno byłoby się dostosować do znacznego zmniejszenia finansowania. Jego zdaniem szybkie cięcia kosztów utrudniają uwarunkowania prawne, np. uzyskanie zgody ministra Skarbu Państwa na rozporządzanie kwotą powyżej 250 tys. euro. Resort zaś podkreśla, że nowy algorytm kładzie większy nacisk na jakość kształcenia.

Liczy się tytuł...

To, ile funduszy otrzymają uczelnie z puli 2,6 mld zł, będzie zależało m.in. od stopni naukowych pracowników.

Dotychczas liczyło się, ile uczelnia ma etatów profesora, adiunkta czy asystenta. W tym roku ważne będzie, ilu doktorów, doktorów habilitowanych i profesorów zatrudnia. Pierwotnie mieli się liczyć tylko naukowcy, dla których dana szkoła jest podstawowym miejscem pracy. Zatem profesor pracujący w dwóch uczelniach do podziału funduszy liczyłby się tylko w jednej.

Wskutek uwag m.in. Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP) oraz Konferencji Rektorów Publicznych Szkół Zawodowych (KRZASP) brani będą pod uwagę wszyscy nauczyciele zatrudnieni na podstawie umowy o pracę lub mianowania. Dzięki temu nie pogorszy się znacznie sytuacja 36 publicznych wyższych szkół zawodowych.

Jak wyjaśnia posłanka Krystyna Łybacka, członkini sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, prawo o szkolnictwie wyższym pozwala na zatrudnienie w dodatkowym miejscu pracy, i takich nauczycieli zalicza do minimum kadrowego. Zatem powinni oni być finansowani z budżetu.

...i dostępność kadry

Prof. Wiesław Banyś, przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, dodaje, że bardzo innowacyjnym elementem jest wskaźnik dostępności kadry. Wysokość dotacji będzie zależała od tego, ilu studentów przypada na jednego pracownika naukowego.

Ministerstwo zapewnia jednak, że nie będzie to sposób na złagodzenie skutków niżu demograficznego. Jeżeli uczelnia będzie zatrudniać za dużo nauczycieli w stosunku do liczby żaków, nie otrzyma wyższego finansowania.

Budżet państwa będzie ponadto w mniejszym stopniu finansować uczestników stacjonarnych studiów doktoranckich niepobierających stypendium. Z danych ministerstwa wynika, że stanowią oni ok. 58 proc. wszystkich studentów. Wesprze za to uczelnie, które się połączą. Będą one otrzymywać 102 proc. sumy dotacji sprzed konsolidacji.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

j.ojczyk@rp.pl

prof. Jerzy Woźnicki, prezes Fundacji Rektorów Polskich

Obecne zasady finansowania szkolnictwa wyższego nie sprzyjają tworzeniu uniwersytetów badawczych, których powstanie powinno być priorytetem rządu. Zaproponowany nowy podział dotacji dla uczelni idzie w dobrym kierunkom i rzeczywiście w większym stopniu stawia na jakość, ale to za mało. Do stworzenia silnych ośrodków badawczych nie wystarczy mechanizm wyłaniania Krajowych Naukowych Ośrodków Wiodących (KNOW). Z pieniędzy na KNOW nie są finansowane konkretne projekty badawcze. A ponadto środki mogą trafiać wspólnie do wydziałów i jednostek pozauczelnianych. W rezultacie ani nowelizacja prawa o szkolnictwie wyższym wprowadzająca KNOW, ani ostatnio zaproponowane zmiany nie spowoduje, że w Polsce powstaną silne ośrodki badawcze.

Przez najbliższe trzy lata publiczne szkoły wyższe mogą mieć pewność, że otrzymają z budżetu państwa 65 proc. kwoty, którą dysponowały w minionym roku. Będzie to zatem o 5 pkt procentowych mniej niż dotychczas. Tak wynika z ostatniej wersji projektu rozporządzenia ministra nauki i szkolnictwa wyższego w sprawie sposobu podziału dotacji dla uczelni publicznych i niepublicznych.

W pierwotnym projekcie tzw. stała przeniesienia wynosiła od 50 do 70 proc. Wskutek konsultacji resort określił jej stały poziom, i to włącznie do 2015 r. Podział 35 proc. funduszy będzie zależał m.in. od potencjału i dostępności kadry.

Pozostało 85% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów