Gdy kierownik szpitala odmówił mu wglądu do umów, Daniel Pietrzak wniósł skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Zarzucał placówce  bezczynność.
    Sąd pierwszej instancji  oddalił  jego skargę. Stwierdził, że owszem, art. 2 ustawy o dostępie do informacji publicznej daje każdemu obywatelowi, mającemu w tym interes, prawo dostępu do oficjalnych informacji. Z drugiej jednak strony jest też art. 135 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Ten zaś mówi, że to Fundusz, a nie szpital    przestrzega zasady jawności umów, ponieważ wyświetla na swojej stronie internetowej informacje o każdym zawartym kontrakcie. Podaje tam  liczbę, rodzaj i cenę świadczeń, które kupił w lecznicach dla pacjentów.
    Przedstawione przez sąd uzasadnienie nie usatysfakcjonowało Daniela Pietrzaka. Wniósł zatem skargę kasacyjną od wyroku WSA do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
    – Cóż z tego, że na stronie internetowej Funduszu są informacje o zawartych umowach, skoro dla lokalnej społeczności nic z nich nie wynika. Pacjent nie może się dowiedzieć, jakie uprawnienia mu przysługują, bo NFZ  podaje tylko, jakie świadczenie zakontraktował i jaką ma ono wartość punktową – przekonywał   sędziów podczas rozprawy w drugiej instancji.  Podkreślał przy tym, że sędziowie w pierwszej instancji stwierdzili w uzasadnieniu do wyroku, że informacje o umowach są na stronie internetowej, ale nie zweryfikowali, co one oznaczają dla pacjentów i czy są zgodne z prawdą. Skarżący zasugerował nawet, by sędziowie zwrócili się do Trybunału Konstytucyjnego z pytaniem, czy ustawa o świadczeniach nie jest sprzeczna z konstytucją.
    – Art. 61 ustawy o dostępie do informacji publicznej daje obywatelowi prawo dostępu do dokumentów jednostek organizacyjnych. Tymczasem Fundusz informuje tylko o  ich treści – podsumował Daniel Pietrzak.
    Inne argumenty przedstawiła pełnomocniczka szpitala. Twierdziła, że obywatele mogą mieć różne wyobrażenie o świadczeniach medycznych i ich standardach. Nie znaczy to jednak, że wbrew przepisom ustawy mogą zaglądać do umów.