Zagrożenie bezpieczeństwa pacjenta jest najczęściej efektem niewłaściwej organizacji pracy oraz warunków panujących w szpitalu. Zbyt długo trwają też postępowania wyjaśniające.
Szpitale, nawet gdy ich zaniedbania są ewidentne, nie poczuwają się do winy. Często towarzyszy temu zmowa milczenia, wynikająca z solidaryzmu zawodowego personelu medycznego. Tymczasem dokładne wyjaśnienie przez organy ścigania okoliczności samobójstw pacjentów w trakcie hospitalizacji nie tylko może pomóc w ustaleniu ewentualnych winnych, ale i mieć znaczenie w zapobieganiu takim tragicznym wydarzeniom. Nie wystarczy bowiem wiedza o skali zjawiska. Trzeba także wyciągać wnioski z przeprowadzonych dotychczas postępowań w podobnych sprawach – pisze rzecznik do prokuratora krajowego.
Rzecznik oczekuje też informacji od minister zdrowia o działaniach podejmowanych dla zapewnienia pacjentom bezpieczeństwa i ochrony przed targnięciem się na własne życie.
Chodzi tu m.in. o przestrzeganie standardów leczenia szpitalnego cierpiących z powodu bólu, który jest jednym z najczęstszych objawów choroby nowotworowej. Silny ból w ostatniej fazie choroby dotyka aż 75 proc. pacjentów. Tymczasem 90 proc. z nich nie musi go odczuwać, ponieważ współczesna medycyna dysponuje skutecznymi metodami jego leczenia.
Polskie Towarzystwo Badania Bólu twierdzi, że często głównym kryterium wyboru leku przeciwbólowego jest jego cena, dostępność, przyzwyczajenie personelu medycznego, niewystarczająca wiedza o uśmierzaniu bólu oraz fakt, że o podaniu leku decydują czasami pielęgniarki, a nie lekarze.
Nie ma oczywiście możliwości całkowitej eliminacji tego rodzaju zagrożeń. W niektórych krajach jednak (USA, Wielka Brytania) jest to jeden z priorytetów polityki zdrowotnej. Tworzy się tam narodowe programy bezpieczeństwa pacjenta. Również w Polsce trzeba wypracować i wdrożyć systemowe rozwiązania zaradcze.