Wygląda na to, że zamieszanie z lekami refundacyjnymi jeszcze się nie skończyło. Teraz problem mogą mieć szpitale i pacjenci leczeni na oddziałach. Wszystko przez obowiązującą od nowego roku ustawę refundacyjną.
Różnice programów
Zgodnie z jej przepisami od 1 lipca lekarze muszą zacząć leczyć chorych według programów lekowych, a nie – jak do tej pory – według programów terapeutycznych. A różnica między programami jest znacząca.
Terapeutyczne programy zdrowotne to długotrwałe i drogie kuracje i są stosowane do leczenia między innymi osób cierpiących na nowotwory. Dyrektor placówki medycznej podpisuje umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia na sfinansowanie pacjentowi konkretnej kuracji, na przykład leczenie przewlekłej białaczki, i dostaje na to na przykład 5 tys. zł, z czego 1 tys. zł może przeznaczyć na leki. Wtedy wiadomo, że jeśli pacjentowi onkologicznemu nie pomoże najtańszy lek, będzie można mu podać droższy, a jeśli i ten nie zadziała, szpital kupi bardzo drogi farmaceutyk.
Zmiany w lipcu
Taki tryb leczenia obowiązuje jednak tylko do końca czerwca, ponieważ autorzy ustawy refundacyjnej zostawili półroczny okres przejściowy do zmiany programów na lekowe. Te zaś tym różnią się od terapeutycznych, że NFZ nie podpisze już ze szpitalem umowy na leczenie pacjenta konkretną terapią, ale konkretnymi lekami. Minister zdrowia, podobnie jak było z apteczną listą leków refundowanych, wyda wcześniej decyzję o objęciu refundacją medykamentu w programie lekowym i połączy na liście leki w grupy. W każdej grupie może się znaleźć cztery – pięć farmaceutyków w różnych cenach, które lekarze będą mogli zastosować do zwalczania danej choroby nowotworowej, np. chłoniaka.
– W rzeczywistości najtańszy farmaceutyk w danej grupie wyznaczy zapewne granicę, do której NFZ zwróci pieniądze w ramach refundacji. W konsekwencji może się okazać, że dyrektora szpitala będzie stać tylko na zakup najtańszego leku z grupy, w której jest nawet pięć innych leków, choć ten wcale nie musi być najlepszy dla pacjenta. Lecznice nie będą miały pieniędzy, by dopłacać do droższych. To jest właśnie niekorzystne rozwiązanie dla chorych na nowotwory – mówi Łukasz Sławatyniec, prawnik z kancelarii Cameron & McKenna.