Zdezorientowani pacjenci czekający w kolejce, lekarze i rejestratorki pośpiesznie szukający czegoś na monitorze komputera – takie obrazki można obserwować w większości przychodni, które testują nowy elektroniczny system pozwalający sprawdzić ubezpieczenie pacjenta. Nie samo jego działanie wywołuje jednak zdziwienie i nerwy.
Brakuje 4 mln ludzi
Ponad miesiąc przed wejściem w życie kolejnej reformy w ochronie zdrowia okazało się, iż co dziesiąty Polak może mieć kłopoty z udowodnieniem, że może się leczyć w publicznych placówkach. Dlatego zaskoczone są nawet osoby, które były do tej pory pewne, że są ubezpieczone.
Wśród nich jest prawie stuletnia kobieta z miejscowości Kazimierz Biskupi (Wielkopolskie). Staruszka jest wdową po policjancie, który zmarł ponad 20 lat temu. – Jeszcze w październiku dostałam listę pacjentów z NFZ, na której urzędnicy zaznaczyli m.in., że status ubezpieczeniowy tej pani jest niejasny. Zamiast dzwonić do niej i życzyć zdrowia, trzeba było poinformować, że może być nieubezpieczona – mówi Bożena Janicka, lekarz rodzinny i prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia.
Z ustaleń lekarki wynika, że staruszka nie pracowała i leczyła się jako członek rodziny ubezpieczonego męża. Za tego z kolei składki powinno odprowadzać do NFZ Ministerstwo Spraw Wewnętrznych odpowiedzialne za służby mundurowe. Nadal nie wiadomo zatem, dlaczego w bazie NFZ nie ma żony policjanta.
– Może nigdy nie była zgłoszona do ubezpieczenia – zastanawia się Bożena Janicka.