Recepty z zniżką u lekarzy rodzinnych: Pacjenci stoją w kolejkach do specjalistów

Chorzy stoją w kolejkach do specjalistów, bo przez złe przepisy nie dostają recept ze zniżką u lekarzy rodzinnych.

Aktualizacja: 13.08.2013 10:28 Publikacja: 13.08.2013 03:00

Recepty z zniżką u lekarzy rodzinnych: Pacjenci stoją w kolejkach do specjalistów

Foto: Fotorzepa/Bartłomiej Żurawski

Kiedy z uroków lata korzystają lekarze rodzinni, chorzy, zwłaszcza przewlekle, mają nierzadko problem ze zdobyciem refundowanej recepty. Bo powinni pójść do przychodni, która ich zastępuje. W praktyce jednak trafiają do szpitala.

– System zastępstw się nie sprawdza, bo gdy lekarz rodzinny ma wolne, my obserwujemy wzmożone wizyty jego pacjentów na oddziale ratunkowym (SOR). Ale sor służy do ratowania życia i pacjentów w stabilnym stanie odsyłamy – tłumaczy Jerzy Wielgolewski, dyrektor szpitala w Makowie Mazowieckim.

Raz na rok

W poradniach specjalistycznych ten kłopot trwa cały rok. Chorzy przewlekle ustawiają się w kilkumiesięcznych kolejkach do diabetologów czy kardiologów tylko po to, by zdobyć receptę ze zniżką lub zaświadczenie dla lekarza rodzinnego. Zgodnie bowiem z art. 12 rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie ogólnych warunków umów specjalista musi raz na rok informować pisemnie lekarza pierwszego kontaktu o tym, jaką chorobę rozpoznał i jakie leki przepisał. Inaczej rodzinni nie chcą wypisywać recept ze zniżką.

Specjalista konieczny

Dyrektor Wielgolewski uważa, że lekarze za często wysyłają chorego do poradni.

– Jeśli nic mu się nie dzieje i ma ustawione leczenie, to po co go tam wysyłać i zajmować miejsce bardziej potrzebującym – zastanawia się Wielgolewski.

Lekarze rodzinni odpierają jednak te zarzuty.

– Pacjent czasem musi iść do specjalisty, bo my nie mamy odpowiednich narzędzi diagnostycznych, by rozpoznać niektóre schorzenia, jak np. padaczkę lekooporną czy jaskrę. Kłopot w tym, że specjaliści często nie informują nas, jaką diagnozę postawili – tłumaczy Wojciech Perekitko, lekarz Porozumienia Zielonogórskiego. Zaznacza jednocześnie, że lekarze rodzinni mają odpowiednią wiedzę i kompetencje, i mogą sami rozpoznawać wiele chorób przewlekłych, np. cukrzycę czy nadciśnienie tętnicze.

68 skarg na kłopoty z uzyskaniem refundowanej recepty dostał rzecznik praw pacjenta w 2013 r.

A nie mając zaświadczenia od specjalisty, w obawie przed kontrolami NFZ i dosłowną interpretacją art. 12 rozporządzenia rodzinni wolą wypisywać recepty pełnopłatne. I jest to uzasadnione.

Urzędniczy wymysł

– Każdy lekarz może wystawiać recepty refundowane, także w leczeniu chorób przewlekłych. Musi jednak mieć udokumentowane rozpoznanie schorzenia, ustalone samodzielnie lub przez innych lekarzy diagnozujących pacjenta – tłumaczą służby prasowe śląskiego oddziału NFZ. Zaznaczają, że jeśli w dokumentacji medycznej kontrolerzy nie dopatrzą się dowodu na rozpoznanie choroby, kwestionują zniżkę na leki.

– Przepis rozporządzenia to wymysł urzędniczy i  biurokracja utrudniająca pracę lekarzom i życie pacjentom, bo nie ma potrzeby, by raz na rok ustawiali się w kolejkach na kontrolę – mówi Maciej Hmankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej i specjalista chorób wewnętrznych.

Jak dowiedziała się „Rz", Ministerstwo Zdrowia nie zamierza zmieniać przepisów rozporządzenia.

– Lekarz specjalista musi przekazywać informacje, ale nie musi się to przecież wiązać z wizytą pacjenta – podkreśla Krzysztof Bąk, rzecznik prasowy resortu. Rzeczywistość jest inna.

Internet i prawo autorskie
Bruksela pozwała Polskę do TSUE. Jest szybka reakcja rządu Donalda Tuska
Prawnicy
Prokurator z Radomia ma poważne kłopoty. W tle sprawa katastrofy smoleńskiej
Sądy i trybunały
Nagły zwrot w sprawie tzw. neosędziów. Resort Bodnara zmienia swój projekt
Prawo drogowe
Ten wyrok ucieszy osoby, które oblały egzamin na prawo jazdy
Dobra osobiste
Karol Nawrocki pozwany za książkę, którą napisał jako Tadeusz Batyr